Debata wokół polskiej gospodarki leśnej opiera się na fundamentalnym nieporozumieniu – myli się lasy naturalne z tak zwanymi uprawami leśnymi, czyli monokulturami sadzonymi z myślą o pozyskiwaniu drewna, działającymi raczej jak kopalnia niż ekosystem. Lasy ochronne Poznania powinny być tym pierwszym, tymczasem trwa tam wycinka na wcześniej niespotykaną skalę.
W takiej atmosferze łatwo się pokłócić, trudniej dojść do jakiejś konkluzji, a temu miała służyć czwartkowa debata na Komisji Dialogu Obywatelskiego, przeprowadzona w gronie przyrodników i leśników.
O zainteresowaniu debatą niech świadczy to, że zainteresowani wypełnili niemałą przecież Salę Sesyjną Urzędu Miasta, a przebieg był transmitowany online. Dyskusja toczyła się wokół manifestu Leśnego “Lasy dla Ludzi, Przyrody i Klimatu”
Punktem wyjścia był Manifest leśny opracowany przez kilkadziesiąt grup leśnych z całej Polski oraz podsumowanie całkiem udanego etapu negocjacji strony społecznej Poznańskiej Inicjatywy Leśnej w sprawie ograniczenia wycinki drzew na lewobrzeżnych terenach nadleśnictw . Manifest został wysłany do komitetów wyborczych i wielu kandydatów do parlamentu z wnioskiem o jego poparcie.
Moratorium sobie, leśnicy sobie
Uczestnicy spotkania, których niepokoi przemysłowa skala wycinek, zwłaszcza tak zwanych rębni całkowitych w lasach ochronnych Poznania. Oczekują nadleśnictw od odejścia od masowej wycinki. Apelują też do regionalnego dyrektora lasów państwowych o powrót RDLP do systemu certyfikacji przyczyniającego się do lepszej ochrony lasów.
Apelują też o jak najszybsze wyznaczenie granic lasów społecznych, chronionych i zapewniających mieszkańcom możliwość bliskiego kontaktu z przyrodą. Wola ta wynika między innymi z sondaży, których 70 procent uczestników popiera takie rozwiązanie.
W styczniu 2022 r. Rada Miasta jednogłośnie, co jest niezwykle rzadkie, przyjęła z inspiracji strony społecznej uchwałę zobowiązująca prezydenta Jaśkowiaka do starań o moratorium na wycinkę drzew w lasach ochronnych Poznania. Niestety, na słowach się wówczas skończyło. Prezydent Jaśkowiak zrobił w tej sprawie mniej niż minimum.
Jak podkreśla Wiesław Rygielski, współorganizator spotkania, poznańscy leśnicy na tle Polski wyróżniają się względnie dobrym podejściem do gospodarki leśnej. Tyle, że nie wszystkie nadleśnictwa.
Szkopuł w tym, że lasy ochronne powinny funkcjonować na innych zasadach i nie mogą być mylone z fabryką drewna, jaką jest uprawa leśna, prowadzona dla zysku, a przede wszystkim na eksport, głównie do Chin, gdzie z polskich portów odpływają całe statki drewna – 45 procent polskiego drewna trafia właśnie tam podczas, gdy kraj pustynnieje.
Najbardziej biernych zabrakło
„Posiedzenie obfitowało w gorącą dyskusję i w większości bardzo merytoryczne, ciekawe wystąpienia. Na sali obecna była także liczna grupa leśników, co było krzepiące. Krzepiące były także światłe wystąpienia nowego nadleśniczego Łopuchówka, idące w duchu powszechnych dzisiaj oczekiwań społecznych, by polskie lasy pełniły przede wszystkim funkcje społeczne i były chronione, a plantacje drzew na drewno dokonywać na leżących odłogiem mało urodzajnych glebach. Rozczarowało natomiast wystąpienie zastępcy Nadleśniczego z Babek, na terenie których znajduje się Darzybór” – pisze na fejsbuku Katarzyna Kretkowska, posłanka Lewicy na Sejm, obecna na zebraniu KDO.
To właśnie nadleśnictwo Babki wyróżnia się myleniem funkcji lasów ochronnych z fabryką drewna.
Posłanka zwróciła też uwagę na problem łowiectwa, będącego dodatkowym gwoździem do trumny rodzimej przyrody. Myśliwi dokładają swoje do pogromu zwierząt na drogach szybkiego ruchu i wypierania ich z naturalnych siedlisk przez inwestycje deweloperskie. Wyliczył, że tylko w jednym z poznańskich nadleśnictw myśliwi zabili w ciągu roku 3500 zwierząt! Z kolei Michał Stasiak z Zielonych wykazał na podstawie oficjalnych danych jaką masakrę robią myśliwi w parkach narodowych ! Z parków w strzelaniu do zwierząt (nawet polowania komercyjne dewizowe) – co bardzo dla Wielkopolan przykre – przoduje Wielkopolski Park Narodowy.
O swoim stosunku do wycinki w lasach, a zwłaszcza do 10 punktowego Manifestu Leśnego, mieli okazję wypowiedzieć się kandydaci do parlamentu – z Lewicy K. Kretkowska, z Zielonych M. Stasiak i z Trzeciej Drogi E. Schaedler. Aktywiści społeczni mają nadzieje, że jeśli ww. dostana się do Sejmu nie zapomną o sprawie polskich lasów.
Na sali zabrakło, już tradycyjnie, prezydenta Poznania, któregokolwiek z jego zastępców, najważniejszych urzędników UM. Nie było także radnych z rządzącego miastem klubu KO i klubu Wspólny Poznań. Klub PiS reprezentowała radna Sara Szynkowska vel Sęk. Dyskusji aktywistów z leśnikami przysłuchiwała się senator J. Rotnicka, znana z postawy pro ekologicznej.
To właśnie prezydent Jaśkowiak i jego urzędnicy oraz radni odpowiadają za to, że moratorium na wycinkę drzew w lasach ochronnych pozostało na papierze.
Spotkanie, jak to często u nas często bywa, zakończyło się konkluzją, że dialog będzie kontynuowany. Można się, niestety, obawiać, że równolegle będzie trwało golenie poznańskich lasów ochronnych. Zwłaszcza nadleśnictwo Babki ma tu spore tradycje.
Wydarzenie z Sali Sesyjnej miało ciąg dalszy – w sobotę na Placu Kolegiackim także pojedyncze osoby, nie tylko organizacje, mogły podpisać się pod Manifestem Leśnym, a także zasięgnąć informacji na ten temat. Można było też porozmawiać z kandydatami na posłów i przepytać ich z programu wyborczego, zwłaszcza z części dotyczącej ochrony lasów.
Wydarzenie z Sali Sesyjnej miało ciąg dalszy – w sobotę na Placu Kolegiackim także pojedyncze osoby, nie tylko organizacje, mogły podpisać się pod Manifestem Leśnym, a także zasięgnąć informacji na ten temat. Można było też porozmawiać z kandydatami na posłów i przepytać ich z programu wyborczego, zwłaszcza z części dotyczącej ochrony lasów.
Pełny tekst Manifestu Leśnego można znaleźć tutaj:
darp
fot. Darek Preiss