sobota, 27 kwietnia

Las to, czy fabryka?

fot. Darek Preiss

Debata wokół polskiej gospodarki leśnej opiera się na fundamentalnym nieporozumieniu – myli się lasy naturalne z tak zwanymi uprawami leśnymi, czyli monokulturami sadzonymi z myślą o pozyskiwaniu drewna, działającymi raczej jak kopalnia niż ekosystem. Lasy ochronne Poznania powinny być tym pierwszym, tymczasem trwa tam wycinka na wcześniej niespotykaną skalę.

W takiej atmosferze łatwo się pokłócić, trudniej dojść do jakiejś konkluzji, a temu miała służyć czwartkowa debata na Komisji Dialogu Obywatelskiego, przeprowadzona w gronie przyrodników i leśników.

O zainteresowaniu debatą niech świadczy to, że zainteresowani wypełnili niemałą przecież Salę Sesyjną Urzędu Miasta, a przebieg był transmitowany online. Dyskusja toczyła się wokół manifestu Leśnego “Lasy dla Ludzi, Przyrody i Klimatu”

Punktem wyjścia był Manifest leśny opracowany przez kilkadziesiąt grup leśnych z całej Polski oraz podsumowanie całkiem udanego etapu negocjacji strony społecznej Poznańskiej Inicjatywy Leśnej w sprawie ograniczenia wycinki drzew na lewobrzeżnych terenach nadleśnictw . Manifest został wysłany do komitetów wyborczych i wielu kandydatów do parlamentu z wnioskiem o jego poparcie.

Moratorium sobie, leśnicy sobie

Uczestnicy spotkania, których niepokoi przemysłowa skala wycinek, zwłaszcza tak zwanych rębni całkowitych w lasach ochronnych Poznania. Oczekują nadleśnictw od odejścia od masowej wycinki.  Apelują też do regionalnego dyrektora lasów państwowych o powrót RDLP do systemu certyfikacji przyczyniającego się do lepszej ochrony lasów.

Apelują też o jak najszybsze wyznaczenie granic lasów społecznych, chronionych i zapewniających mieszkańcom możliwość bliskiego kontaktu z przyrodą. Wola ta wynika między innymi z sondaży, których 70 procent uczestników popiera  takie rozwiązanie.

W styczniu 2022 r. Rada Miasta jednogłośnie, co jest niezwykle rzadkie, przyjęła z inspiracji strony społecznej uchwałę zobowiązująca prezydenta Jaśkowiaka do starań o moratorium na wycinkę drzew w lasach ochronnych Poznania. Niestety, na słowach się wówczas skończyło. Prezydent Jaśkowiak zrobił w tej sprawie mniej niż minimum.

 

fot. Darek Preiss

Jak podkreśla Wiesław Rygielski, współorganizator spotkania, poznańscy leśnicy na tle Polski wyróżniają się względnie dobrym podejściem do gospodarki leśnej. Tyle, że nie wszystkie nadleśnictwa.

Szkopuł w tym, że lasy ochronne powinny funkcjonować na innych zasadach i nie mogą być mylone z fabryką drewna, jaką jest uprawa leśna, prowadzona dla zysku, a przede wszystkim na eksport, głównie do Chin, gdzie z polskich portów odpływają całe statki drewna – 45 procent polskiego drewna trafia właśnie tam podczas, gdy kraj pustynnieje.

Najbardziej biernych zabrakło

Posiedzenie obfitowało w gorącą dyskusję i w większości bardzo merytoryczne, ciekawe wystąpienia. Na sali obecna była także liczna grupa leśników, co było krzepiące. Krzepiące były także światłe wystąpienia nowego nadleśniczego Łopuchówka, idące w duchu powszechnych dzisiaj oczekiwań społecznych, by polskie lasy pełniły przede wszystkim funkcje społeczne i były chronione, a plantacje drzew na drewno dokonywać na leżących odłogiem mało urodzajnych glebach. Rozczarowało natomiast wystąpienie zastępcy Nadleśniczego z Babek, na terenie których znajduje się Darzybór” – pisze na fejsbuku Katarzyna Kretkowska, posłanka Lewicy na Sejm, obecna na zebraniu KDO.

To właśnie nadleśnictwo Babki wyróżnia się myleniem funkcji lasów ochronnych z fabryką drewna.

Posłanka zwróciła też uwagę na problem łowiectwa, będącego dodatkowym gwoździem do trumny rodzimej przyrody. Myśliwi dokładają swoje do pogromu zwierząt na drogach szybkiego ruchu i wypierania ich z naturalnych siedlisk przez inwestycje deweloperskie. Wyliczył, że tylko w jednym z poznańskich nadleśnictw myśliwi zabili w ciągu roku 3500 zwierząt! Z kolei Michał Stasiak z Zielonych wykazał na podstawie oficjalnych danych jaką masakrę robią myśliwi w parkach narodowych ! Z parków w strzelaniu do zwierząt (nawet polowania komercyjne dewizowe) – co bardzo dla Wielkopolan przykre – przoduje Wielkopolski Park Narodowy.

O swoim stosunku do wycinki w lasach, a zwłaszcza do 10 punktowego Manifestu Leśnego, mieli okazję wypowiedzieć się kandydaci do parlamentu – z Lewicy K. Kretkowska, z Zielonych M. Stasiak i z Trzeciej Drogi E. Schaedler. Aktywiści społeczni mają nadzieje, że jeśli ww. dostana się do Sejmu nie zapomną o sprawie polskich lasów.

Na sali zabrakło, już tradycyjnie, prezydenta Poznania, któregokolwiek z jego zastępców, najważniejszych urzędników UM. Nie było także radnych z rządzącego miastem klubu KO i klubu Wspólny Poznań. Klub PiS reprezentowała radna Sara Szynkowska vel Sęk. Dyskusji aktywistów z leśnikami przysłuchiwała się senator J. Rotnicka, znana z postawy pro ekologicznej.

To właśnie prezydent Jaśkowiak i jego urzędnicy oraz radni odpowiadają za to, że moratorium na wycinkę drzew w lasach ochronnych pozostało na papierze.

Spotkanie, jak to często u nas często bywa, zakończyło się konkluzją, że dialog będzie kontynuowany. Można się, niestety, obawiać, że równolegle będzie trwało golenie poznańskich lasów ochronnych. Zwłaszcza nadleśnictwo Babki ma tu spore tradycje.

Wydarzenie z Sali Sesyjnej miało ciąg dalszy – w sobotę na Placu Kolegiackim także pojedyncze osoby, nie tylko organizacje, mogły podpisać się pod Manifestem Leśnym, a także zasięgnąć informacji na ten temat. Można było też porozmawiać z kandydatami na posłów i przepytać ich z programu wyborczego, zwłaszcza z części dotyczącej ochrony lasów.

fot. Darek Preiss

Wydarzenie z Sali Sesyjnej miało ciąg dalszy – w sobotę na Placu Kolegiackim także pojedyncze osoby, nie tylko organizacje, mogły podpisać się pod Manifestem Leśnym, a także zasięgnąć informacji na ten temat. Można było też porozmawiać z kandydatami na posłów i przepytać ich z programu wyborczego, zwłaszcza z części dotyczącej ochrony lasów.

Pełny tekst Manifestu Leśnego można znaleźć tutaj:

darp

fot. Darek Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *