Jakość powietrza w Poznaniu jest fatalna. Od trzech dni. Magistrat odradza wychodzenie z domu bez potrzeby, zwłaszcza seniorom i przewlekle chorym. Traktuje zagrożenie smogowe poważnie, bardziej, niż na co dzień traktuje się pandemię Covid-19. Nie do końca jednak.
Smogowi, czyli niedopuszczalnemu stężeniu w powietrzu pyłów zawieszonych PM 10 sprzyja pogoda ostatnich dni – mroźny, niemal bezwietrzny wyż.
“Głównymi źródłami emisji pyłów drobnych PM10 w miastach jest spalanie paliw stałych (węgla i drewna) w kominkach” – ostrzegają, i słusznie, urzędnicy. Tradycyjnie nie dostrzegają jednak roli ruchu samochodowego: nie tylko zanieczyszczenia z rur wydechowych, ale też efekty ścierania opon i okładzin hamulcowych, wreszcie wtórne podnoszenie przez auta pyłu, który opadł już na jezdnie, to poważne źródło zanieczyszczeń smogowych. Pyły odkomunikacyjne to w dużych miastach około połowy całkowitej emisji PM 10, poznańscy urzędnicy walczą jednak tylko z kopcącymi paleniskami.
Poznań i okolicę czeka niebawem co najmniej kilka dni oddechowej ulgi, ale bez związku z jakimikolwiek działaniami człowieka, bo ruch po okresie świątecznej zastoju wraca do poznańskiej “normy”. Zmieni się natomiast pogoda.
W połowie tygodnie spodziewany jest wzrost temperatur i odwilż, a także towarzyszące przejściu frontu atmosferycznego wiatry przewietrzające miasto i deszcz, spłukujący pyły.
darp