Wczoraj rozpoczęło w Wielkopolsce kampanię wyborczą porozumienie trzech głównych partii lewicowych: SLD, Razem i Wiosny. Regionalni liderzy tych ugrupowań spotkali się z dziennikarzami na Placu Mickiewicza. Zapewniają, że osią powstającej koalicji jest konsensus programowy.
Porozumienie może okazać się nową od dłuższego czasu jakością na polskiej scenie politycznej: programy wszystkich trzech partii są ze sobą zbieżne, nawet, jeśli nieco inaczej rozkładają one akcenty. Taka zbieżność nie była w ostatnich latach na lewicy zjawiskiem częstym.
Można odnieść wrażenie, że kluczowymi postulatami nowej koalicji będzie kwestia wolności jednostki i wyraźnie akcentowanej świeckości państwa. Trudno się dziwić – taką narrację narzuca dzisiaj partia rządząca, czego dowodów mamy w ostatnich tygodniach aż nadto. Lewicowy liderzy nie ukrywają swoich przekonań, wysyłając wyborcy czytelny sygnał. Tu sprawa jest jasna.
Czas się określić
Trudniejszym zadaniem będzie dla nowej lewicy wypromowanie swojego programu polityki społecznej i gospodarczej – rządząca prawica od poprzednich wyborów podejmuje działania, które mogą podobnie wyglądać, acz wcale tak nie jest – choćby dlatego, że wynikają z zupełnie innych założeń, opartych dla innych wartościach. O ile uwaga lewicy koncentruje się na człowieku w nowoczesnym społeczeństwie, prawica ceni sobie tradycyjną rodzinę i do niej kieruje swoją ofertę. Uważanie śledząc deklaracje liderów, trudno tej różnicy nie dostrzec.
Trójporozumienie wydaje się zrywać z grą pozorów – choć trudno to zrozumieć, wciąż nie tylko wyborcom ale i politykom i politologom zdarza się mylić na przykład lewicowość z liberalizmem albo politykę społeczną ze nakazami religii katolickiej. Dotyczy to chociażby rozumienia praw pracowniczych. Prowadziło to wszystko i wciąż prowadzi do nieporozumień.
By sprawy jeszcze bardziej skomplikować, nierzadko partie mające podobne postulaty w sferze społeczno – światopoglądowej mają biegunowo odmienne spojrzenie na gospodarkę. I vice versa.
Dokąd i którędy?
Liderów lewicowej koalicji czeka też trudne zadanie określenia, jak ma wyglądać społeczeństwo szanujące środowisko. O ile w miarę łatwo określić, do jakiego celu się dąży, w polskiej rzeczywistości, choćby zacofanej energetyki, kluczowa jest kwestia, w jaki sposób najlepiej tę drogę przebyć.
W każdym razie, pierwszy krok został zrobiony. Trzeci gracz obok dwóch potykających się ze sobą „gigantów”, gdzie niewiele często znaczące hasła od lat zastępują argumentację, może wymusić choć minimum merytorycznej debaty. Nie o tym, czyjej władzy, ale o tym jakiej Polski chcą wyborcy. Trywialne, ale wciąż trzeba o tym przypominać.
Na koniec, warto zwrócić uwagę na to, kogo w powstającej koalicji nie ma. Nie ma Unii Pracy. Wcale mnie to nie dziwi. Śledząc aktywność tej, kiedyś zapowiadającej się na perspektywiczną, partii (a raczej brak aktywności) nietrudno odnieść wrażenie, że wiązanie się z nią, jak to było w wyborach do Europarlamentu, byłoby dla lewicy raczej obciążeniem niż pożytkiem.
Przekonamy się jesienią, czy wspólne wystąpienie w wyborach trzech lewicowych partii doprowadzi do efektu synergii poparcie dla koalicji przewyższy sumę poparcia dla trzech partii, gdyby startowały osobno. Liderzy, którzy zainaugurowali dziś w Poznaniu kampanię wyborczą na to właśnie liczą.
Niech zwolennicy lewej strony nie łudzą się, że nawiążą równorzędną walkę z duopolem PO – PIS, z ich potencjałem finansowym i organizacyjnym. Chodzi o to, by w ogóle zaistnieć i być rozpoznawalnym.
O stanowisku lewicy wobec pustynnienia regionu czytaj tutaj:
[poll id=”7″]
Darek Preiss
[…] O wspólnym wystąpieniu lewicy w wyborach parlamentarnych czytaj tutaj: […]
A niewybieralny Witkowski jak zwykle jest w koalicji?