środa, 1 maja

PiS-u wojna ze wszystkimi

fot. Darek Preiss

Rządzący spod znaku katolickiego nacjonalizmu, czyli tak zwana Zjednoczona Prawica pod wodzą prezesa PiS (czy jeszcze?) robią wszystko, by skłócić ze sobą kogo tylko się da. Jak uczy historia, to nie może dobrze się skończyć.

Od kiedy zapadła decyzja, ewidentnie wymuszona przez rządzących, by służby nie patyczkowały się ze Strajkiem Kobiet (w tle walka o stanowisko komendanta krajowego pisowskiej milicji), w kraju dzieją się rzeczy, wydawałoby się, niemożliwe:

Otóż komendant stołeczny wysyła na protesty kobiet incognito (w cywilu bez żadnych oznaczeń) bysiów z oddziałów antyterrorystycznych, szkolonych do przewracania na glebę najgroźniejszych bandziorów, ale nie mających pojęcia o postępowaniu na pokojowych demonstracjach. Uzbraja ich w śmiertelnie niebezpieczne pałki teleskopowe i gaz. Jak bysie ich użyli – widać na filmach prezentowanych w całej Polsce.

Przy okazji pacyfikacji protestów, zarządzonej na wyraźny, transmitowany wielokrotnie nawet przez rządową telewizję, rozkaz Kaczyńskiego, gazem oberwało się posłom opozycji, mimo posiadania przez nich legitymacji zapewniających immunitet. To już ewidentny gwałt na Konstytucji i parlamentaryzmie.

W ostatnich tygodniach policyjna przemoc dosięgnęła dziennikarzy, o których przynajmniej neutralność rządzący powinni dbać choćby ze względów wizerunkowych. Tymczasem wypowiedzieli im wojnę, najpierw częstując gumową lula fotoreportera na marszu nacjonalistów – w dzisiejszych okolicznościach błędnie zwanym Marszem Niepodległości – potem zawlekli na komisariat jego koleżankę po fachu. Za to, że fotografowała policjanta z lampą błyskową, co w jesiennych warunkach oświetleniowych jest raczej naturalne.

Wczoraj nie było wiele lepiej, choć obeszło się bez pałek teleskopowych– szefowie policji być może zorientowali się, że z antyterrorystami posunęli się da daleko – potępiła ich opinia publiczna zarówno w kraju, jak i za granicą.

Znowu posłanka dostała w twarz gazem pieprzowym z wielkiego pojemnika przypominającego gaśnicę. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar określił wczorajsza interwencją służb przemocy jako przesadną i brutalną.

Nawiasem mówiąc: jeżeli, podobno wyszkolony, funkcjonariusz nie potrafi odróżnić legitymacji poselskiej od  lecącego w jego stronę kamienia, to chyba nie panuje nad nerwami i powinien poszukać sobie mniej stresującej pracy. Gdy taka sytuacja powtarza się w rożnym miejscu i czasie, to być może system naboru do służby szkolenia lub dowodzenia jest do bani?

Dziwnym trafem, co za przypadek! Prokuratura nie zamierza, mimo licznych zawiadomień posłów opozycji, wszczynać postępowań przeciwko funkcjonariuszom przekraczającym uprawnienia. Za to ochoczo, choć potajemnie (sprawę wyciągnęły na światło dzienne dopiero media) prokuruje (nomen omen) postępowania przeciwko organizatorkom Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.

Nie mówiąc już o groźbach wobec uczestników tych protestów, miotanych przez samego Arcyprezesa Kaczyńskiego, straszeniu uczestników ośmioletnim więzieniem i nękaniu przez policją 17 i 14 latków. Przypomina mi się kawał z czasów stanu wojennego – jeden zomol mówi do drugiego: „tak mu przypier……., że aż mu kredki z tornistra wypadły.

Jakby tego było mało, władza otwiera kolejny front – idzie na wojnę z Unia Europejską. A stawką w tej wojnie jest nie byle co – gigantyczne pieniądze, porównywalne z planem Marshalla. Pieniądze, których władza z rękawa nie wyciągnie, choć sama zapewne się wyżywi. Zapłacimy za to my. Władza piłuje gałąź, na której siedzi, niestety, razem z nami. Ale to osobny temat.

Otwieranie wszystkich frontów, jakie tylko się da, nigdy w historii nie kończyło się dobrze. Mogłyby o tym coś powiedzieć chociażby duchy Napoleona albo Hitlera. Nie ma żadnego powodu, by sądzić, ze tym razem będzie inaczej.

Darek Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *