sobota, 27 kwietnia

Kukułcze jaje, czyli korek sięga Senatorskiej

fot. Darek Preiss

Na naszych oczach aleja Marszałkowska zmienia się w autostradę. Od kiedy, przy okazji montażu sygnalizacji świetlnej na przejściu u zbiegu Marszałkowskiej i Grunwaldzkiej, wytyczono lewoskręt sytuacja skokowo się pogorszyła i przypomina równię pochyłą.

Mieszkańcy apelowali o sygnalizację na bardzo niebezpiecznym przejściu, a czarę goryczy przelała śmierć sąsiadki potrąconej przez kierowcę wyprzedzającego na pasach. Były uliczne protesty. Mieszkańcy nie chcieli jednak dodatkowego lewoskrętu w Grunwaldzką, który Zarząd Dróg Miejskich wcisnął im w pakiecie, niczym kukułcze jaje.
 
Po co taki niechciany prezent? Pewnie po to, by „rozładować” korek tworzący się na skrzyżowaniu Bułgarskiej z Grunwaldzką – wygodny skrót kosztem mieszkańców okolic Marszałkowskiej.
 
W tym szaleństwie jest metoda: Z każdym oddanym blokiem (na osiedlach deweloperskich na zachód od Bułgarskiej) jest gorzej – mści się chciwość władz miasta, które pozwoliły na gęstą zabudowę terenów pierwotnie przewidzianych pod przemysł wysokich technologii.
Do tego dochodzą auta z Ławicy i okolic, omijające permanentnie zatkaną Marcelińską.
 
fot. Darek Preiss

Po południu, około godziny 16:30 korek przed światłami u zbiegu Grunwaldzkiej i Marszałkowskiej jest codziennością. Jeszcze jakiś rok temu sięgał Kanclerskiej, teraz kończy się dalej, w okolicy Senatorskiej. Towarzyszy mu, jak to zwykle bywa, hałas pracujących silników i wyziewy z rur wydechowych.

 
Marszałkowska aleją jest już tylko z nazwy, choć ta zadrzewiona (jeszcze!) oś części Grunwaldu Południe zwanej Abisynią to miejsce unikalne w skali Poznania.
 
Gdy dodać parkingowe piractwo na trawnikach i chodnikach stopień degeneracji tego miejsca jeży włos na głowie. Miasto tymczasem nie robi nic by ruch uspokoić – choć pomysłów było wiele i to łatwych do wprowadzenia od razu i niedrogich, jak skrzyżowania równorzędne. Kończy się jednak na obiecankach, a o strefie zamieszkania Miejski Inżynier Ruchu nawet nie chce słyszeć.
 
Wygląda na to, że władzom Poznania jest na rękę takie łapichłopstwo – w końcu odciąża ulice zbiorcze: Bułgarską i Marcelińską, czyniąc de facto ulicę zbiorczą z Marszałkowskiej.
 
Warunki życia mieszkańców mało kogo obchodzą – są daleko za interesem kierowców, którym miasto z zasady ustępuje.
 
Mieszkańcom wydawało się, że sygnalizacja poprawi sytuację na osiedlu. O naiwności! Jak w pewnym powiedzeniu: co się polepszy, to się po…
 
darp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *