niedziela, 28 kwietnia

Czerwona ekierka obok błyskawicy

fot. facebook Marcina Staniewskiego

Symbole te łączy głęboki przekaz – są protestem przeciw budowie w Polsce katolickiego talibanu. Po sferze reprodukcyjnej, niemal już spacyfikowanej, przyszła pora na edukacyjną. Ale łatwo nie będzie, opór narasta. Po tezach na drzwiach kościołów przyszła kolej na tezy na drzwiach kuratoriów.

Rządzący fundamentaliści doskonale zdają sobie sprawę, że tracą młode pokolenie. Kościoły coraz bardziej przypominają sanatoria geriatryczne, a lekcje religii, zwłaszcza w dużych miastach, coraz bardziej świecą pustkami.

Formowana przez arcykatolickiego ministra edukacji Przemysława Czarnka pseudoreforma ma uzależnić edukację od ideologicznego przekazu z ambony. Zmiany w prawie oświatowym mają poddać szkoły, finansowane notabene przez samorządy, ręcznemu sterowaniu przez kuratorów – urzędników mianowanych przez ministra.

Komisarz polityczny z kuratorium

Kurator ma decydować nie tylko o treściach, które mogą być wykładane, ale także o tym, które organizacje mogą działać na terenie szkół. To prosty sposób na wycięcie z placówek oświatowych na przykład edukacji seksualnej czy o prawach człowieka, osób LGBT+ i podobnych treści.

Na dyrektorów placówek, którzy nie posłuchają władzy ma być straszak, i to nie byle jaki, bo – obok odwołania ze stanowiska – więzienie, jak na pospolitych bandziorów. Władza wraca do ręcznego sterowania, którego miało więcej nie być.

Zresztą, nowe przepisy mają umożliwić odwołanie dyrektora praktycznie bez podania przyczyny.

Nic o nas bez nas

Nie podoba się to ani rodzicom, ani nauczycielom czy aktywistom społecznym. Protesty wspiera ponad 100 organizacji – prawnicy, społecznicy, wolnościowcy i samorządowcy. Podkreślają, że propozycje ministra w praktyce oddają uczniów we władzę kuratora, przekreślając prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Szkoła pod rządami nowych przepisów stałaby się też wylęgarnią problemów psychicznych uczniów, których już i dziś nie brakuje.

Wczoraj, w przeddzień debaty nad drakońskimi przepisami w komisjach sejmowych, pod kuratoriami w całej Polsce, w co najmniej kilkudziesięciu miastach, odbyły się protesty. Protestujący zostawili na drzwiach budynków, lub w ich pobliżu oznaczone czerwoną ekierką trzy tezy: „Wolna szkoła, Wolni ludzie, Wolna Polska”.

Tak samo było w Poznaniu. Przypomnijmy, że kilkanaście miesięcy temu, na fali strajku kobiet pod znakiem czerwonej błyskawicy, na wrotach kościołów pojawiły się tezy z żądaniem świeckiego państwa.

Trudno nie dostrzec zbieżności tego przekazu z gestem Marcina Lutra, który zapoczątkował reformację, która obnażyła słabość gnijącego od wewnątrz ówczesnego kościoła.

Gorąca pyra władzy?

Dzisiaj ogólnopolski protest odbył się w Warszawie pod Sejmem, podczas, gdy wewnątrz rządząca PiS-owska i okołopisowska prawica po raz drugi przystąpiła do pierwszego czytania projektu ustawy autorstwa Czarnka. Czytanie toczy się w połączonych komisjach edukacji narodowej i obrony narodowej!, nie zaproszono natomiast reprezentantów komisji samorządowej, choć materia w dużej mierze samorządów dotyczy.

Interesujące, że na samej prawicy atmosfera dla projektu nie jest najlepsza – po tym, jak pierwsza próba debaty została zablokowana przez opozycję, druga została ogłoszona przez marszałek Elżbietę Witek w trybie zdalnym, dotąd w tej sprawie nie stosowanym. Mimo tego, zwolennicy indoktrynacji religijnej w szkołach mieli problemy z uzyskaniem koniecznej większości, by przepchnąć projekt do dalszej procedury.

Obrady były prowadzone tak, by nie zarządzać głosowań, kiedy nie było pewności PiS-owskiej wygranej. Ostatecznie prawica przeforsowała swoje przewagą zaledwie dwóch głosów.

darp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *