piątek, 26 kwietnia

Pospolitość skrzeczy, jak co roku

fot. Pixabay

Wczoraj Wiesław Rygielski, omawiając projekt budżetu Poznania na przyszły rok wytknął na naszych łamach planistom i decydentom brak determinacji w walce ze smogiem. Życie dopisało komentarz, na który nie trzeba było długo czekać.

Zdaniem naszego dziennikarza, na walkę ze smogiem zaproponowano niezwykle niskie wydatki, zwłaszcza w porównaniu z, na przykład, inwestycjami. Przypomniał też, że już 11 października Poznań został uznany za jedno z najbrudniejszym miast świata (wśród kilku tysięcy podobnych).

Tego samego dnia, gdy w Radzie Miasta odbywało się pierwsze czytanie projektu budżetu, stacje pomiarowe odnotowały przekroczenie emisji pyłów PM 10, co wszakże radnych nie zainteresowało. Sprawy  nie dało się jednakże zamieść pod dywan, bo prawo nakazuje w takim przypadku wprowadzić ograniczenia w sposobach ogrzewania, co też uczyniono.

I tak będzie do wiosny. Ciekawe, ile jeszcze takich smogowych alarmów musi się zdarzyć, zanim do radnych i urzędników dotrze, że igrają ze zdrowiem i życiem mieszkańców. Czy w mieszkańcach obudzi się wreszcie instynkt samozachowawczy, który każe patrzeć władzy za ręce i rozliczać przy urnach?

A może  przestaną w ogóle alarmy smogowe zauważać? Wszak przyzwyczajenie drugą naturą…

Darek Preiss

Czytaj też: Projektanci budżetu lekceważą smog

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *