Ośmiu pieszych ginie codziennie na polskich drogach. Policja i decydenci wciąż to lekceważą. Gdyby chodziło o polskich żołnierzy zabitych na polach walki za granicą, rząd pewnie musiałby podać się do dymisji. Tragedie na drogach poruszają tylko społeczników i organizacje pozarządowe.
Przypomnijmy, że rządzący jak diabeł święconej wody boją się wprowadzenia zasady bezwzględnego pierwszeństwa pieszego jeszcze przed wejściem na pasy, co nie pozwoliłoby kierowcom kłamać, że pieszy wtargnął im przed maskę. Dzisiaj jest to powszechne.
W związku z tą inercją odpowiedzialnych za bezpieczeństwo pieszych na drogach odbył się dzisiaj w kraju szereg manifestacji w ramach kampanii „Chodzi o życie”. Jedna miała miejsce w południe na poznańskim Placu Kolegiackim, organizatorem było stowarzyszenie „Prawo do Miasta”.
Sieć demonstracji odbyła się dzisiaj nieprzypadkowo – 17 listopada obchodzimy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych, odbywający się pod patronatem ONZ.
Uczestnicy ułożyli ze zniczy cyfrę 8, symbolizująca osiem osób, ginących według statystyk codziennie na polskich drogach.
„Chodzi o życie” nie ma być jednorazowym wydarzeniem. Odbyło się w ramach koalicji o takiej nazwie, która zwraca uwagę na problem i chce naciskać na decydentów.
Dzisiejsze wydarzenie ma wywrzeć presję na samorządy, będące zarządcami dróg. Społecznicy chcą przebudowy niebezpiecznej infrastruktury drogowej. W szczególności zwracają uwagę na ulice o więcej niż jednym pasie ruchu w każdą stronę.
W Poznaniu to przede wszystkim: Głogowska, Grunwaldzka i Hetmańska, ale to nie jest pełna lista.
Tam na przejściach ginie najwięcej pieszych, często z powodu brawury kierowców. Zmotoryzowani są sprawcami ponad 90 procent wypadków na pasach.
Jednym z postulatów koalicji „Chodzi o życie” jest wymóg instalowania sygnalizacji na wszystkich przejściach prowadzących przez wielopasmowe ulice.
darp
O ostatniej tragedii na poznańskim przejściu dla pieszych na ulicy Grunwaldzkiej czytaj tutaj