piątek, 26 kwietnia

Mierżą mnie race

fot. WUW

Za nami obchody 103 rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego, po raz pierwszy obchodzonej jako oficjalne święto państwowe. To ważne i potrzebne święto, zwłaszcza na tle martyrologicznego zadęcia i wiecznej celebracji klęsk. Nie każdy sposób uhonorowania bohaterów uważam jednak za właściwy.

Konkretnie, źle kojarzą mi się race. Towarzyszą one najczęściej takim wydarzeniom jak mecze piłkarskie, a odpala je część publiki kojarzona zwykle z zadymiarstwem, ustawkami i podobnymi sposobami przeżywania sportowych wydarzeń.

Nie tylko sportowych.

Są też niezbędną oprawą pseudopatriotycznych uroczystości, pochodów, podczas których padają hasła wzywające do nietolerancji, nienawiści, głoszące wyższość jednych nad innymi, niekiedy jawnie faszystowskie. Podobnie jak gesty.

Ten sposób celebracji ma swoją historię – ognie niesione przez uczestników były nieodłączną oprawą hitlerowskich parteitagów i innych faszystowskich czy też nacjonalistycznych celebracji, nie tylko w Niemczech.

Obrazki jak z dna piekieł. Co było potem – doskonale wiemy. Czy o takie skojarzenia nam chodzi przy okazji polskich świąt państwowych?

Czy naprawdę bohaterów tak ważnych dla nas wszystkich wydarzeń, w założeniu pozytywnych i niosących nadzieję na przyszłość nie można honorować w sposób mniej kontrowersyjny?

Darek Preiss

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *