piątek, 26 kwietnia

Komu potrzebna jest rzeź dzików?

Fot. avaaz.org

Oczywiście – myśliwym. To żądne krwi środowisko zawsze dorobi ideologię do swoich wątpliwych etycznie zabaw. Wystrzelanie niemal do nogi całego występującego w Polsce gatunku nie zatrzyma afrykańskiego pomoru świń (ASF) , pomoże jednak podtrzymywać niezwykle szkodliwą bajeczkę, że strzelanie do zwierząt dla przyjemności ma cokolwiek wspólnego z ochroną przyrody.

Rząd jak zwykle wie lepiej niż naukowcy, co jest właściwe dla środowiska. Awantura z Puszcza Białowieską niczego go nie nauczyła – teraz szykuje nam rzeź dzików, w której, jeszcze w tym miesiącu (start tego zwierzęcego holocaustu wyznaczono na 12 stycznia) zginąć ma ponad 210 tysięcy dzików, a więc praktycznie cała polska populacja tych zwierząt. Wybijanie całej populacji nigdzie nie zatrzymało ASF, nie zatrzyma więc i u nas. Są inne, sprawdzone sposoby walki z tą groźną chorobą, jednakże polskie władze wola sięgać po metody rodem ze średniowiecza.

Dodajmy, że nie chodzi o jakieś spontaniczne działania, ale „skoordynowane, wielkoobszarowe” polowanie odejmujące trzy styczniowe weekendy. Co jeszcze bardziej oburzające, ze każdego zastrzelonego dzika, również ciężarne lochy i młode, myśliwi mają otrzymywać wynagrodzenie – od 300 do 650 złotych, oczywiście z naszych podatków. ..  To nic innego niż, jak to pisał Jacek Kaczmarski „planowe niszczenie gatunku”. Warto też zauważyć, że sprzeciw wobec tej skoordynowanej rzezi wyrażają też niektórzy myśliwi.

Trzeba wyraźnie podkreślić, że w tej chwili nie ma naukowych badań, które pokazywałyby, jak zagęszczenia dzików korelują z szerzeniem się wirusa ASF” – piszą prof. Henryk Okarma i dr Katarzyna Bojarska z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie w artykule „Jak polityka może wykończyć dzika” w magazynie „Brać Łowiecka” (nr 8/2018). Dodają, że  „priorytetowym działaniem mają się stać nie bezsensowne wybijanie dzików, tylko bioasekuracja (czyli w uproszczeniu ścisły reżim sanitarny hodowli świń) i rzeczywisty nadzór weterynaryjny nad nią”.

Zupełnym kuriozum jest, że cała akcja została zaproponowana przez… Głównego Lekarza Weterynarii!  Oczywiście, pomysł podchwycił ochoczo Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego.

Nie jest tajemnicą że lobby myśliwskie żyje dobrze z każda władzą, a wielu prominentnych przedstawicieli wszystkich liczących się w walce o władzę partii aktywnie poluje. Naiwnością byłoby więc szukać pomocy u polityków. Potrzebny jest raczej konsekwentny na nich  nacisk, z wykorzystaniem wszystkich skutecznych, a dozwolonych prawem sposobów.

Proponuję w pierwszej kolejności podpisać petycję dostępną pod tym linkiem

Darek Preiss

 

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *