Od lat obserwujemy w Poznaniu bardzo nieciekawe zjawisko – o ile władze miasta porządkują parkowanie w centrum, bałagan przesuwa się na osiedla bardziej peryferyjne, stające się samochodowym śmietnikiem.
Zasada jest prosta – im dalej od Placu Kolegiackiego i okien gabinetu prezydenta, tym gorzej.
Strefa płatnego parkowania pojawiła się najpierw w centrum, stopniowo rozszerzając się na takie dzielnice jak Łazarz, Jeżyce czy Wilda. Początkowo to rozwiązanie, znane z Zachodu, budziło wiele kontrowersji, ale dzisiaj mało kto, może poza parkingowymi piratami, nie dostrzega zalet płatnego postoju – chodnikami można przejść, pobocza są odbrukowywane, w miejsce rozjeżdżanych klepisk pojawia się nowa zieleń.
Niestety, nie dotyczy to dzielnic dalszych od centrum, dokąd przenosi się wypierana ze śródmieścia parkingowa anarchia – po prostu bałagan przenosi się dalej od centrum i oczu prezydenta oraz jego urzędników. Także dalej od oczu służb porządkowych – kierowcy często lekceważą przepisy.
W ślad za możliwością parkowania gdzie popadnie dalej od centrum przenoszą się różne uciążliwe biznesy, przy czym uciążliwość nie musi od razu oznaczać hałaśliwej fabryki – wystarczy chmara samochodów klientów firmy.
Warto pamiętać, że płatne parkowanie w okolicy to dodatkowa korzyść dla mieszkańców – pieniądze, które kierowcy zostawiają są wykorzystywane na remonty chodników, odbruki, sadzenie nowej zieleni.
Także Straż Miejska chętniej egzekwuje obowiązujące przepisy tam, gdzie jest strefa płatnego parkowania – wszak nielegalne parkowanie oznacza tam dla miasta stratę pieniędzy. Strażnicy mają więc motywację do sięgania po bloczki mandatowe, a nawet blokady na koła.
Mamy więc paradoks – osiedla bez strefy są upośledzone podwójnie: zastawione samochodami ponad wszelką przyzwoitość i pozbawione znaczących pieniędzy, dzięki którym można by sytuację poprawić.
Co gorsza, nie widać w mieście woli politycznej, by strefę płatnego postoju rozszerzać na kolejne części miasta – wszak gdzieś ten samochodowy bałagan trzeba upchnąć.
darp
Zobacz więcej zdjęć:
fot. Darek Preiss