Tegoroczne imieniny ulicy, pod hasłem Dni Świętomarcińskich objęły więcej niż jedną dobę. Ze względu na trwające remonty nie było korowodu ze Świętym Marcinem na czele, ale świętujący opanowali niemal całe centrum miasta.
Święto było inne niż zazwyczaj nie tylko przez drogowe wykopki, spore piętno odcisnął na nim niełatwy czas wojny w Ukrainie. Tegoroczne imieniny ulicy odbywały się pod hasłem „Czyń dobro”, a ich myślą przewodnią była solidarność i pomoc goszczącym w Poznaniu mieszkańcom zdradziecko napadniętego kraju.
Mieszkańcy nie zawiedli
Jak usłyszeliśmy, to jedyny bodaj dzień w roku, kiedy mieszkańcy Poznania (i przyjezdni) wychodzą na ulicę. Nawet, jeśli nie jest aż tak, to z pewnością 11 listopada jest jednym z największych poznańskich wydarzeń roku. Mimo obaw, tym razem też było tłoczno, wesoło i głośno.
Dni Świętomarcińskie rozpoczęło spotkanie z Andrzejem Stasiukiem w Sali Wielkiej Zamku w przeddzień imienin, 10 listopada.
Następnego dnia szereg wydarzeń odbył się w trójkącie: Plac Kolegiacki, Wolny Dziedziniec Urzędu Miasta i Park Chopina.
Zobacz galerię zdjęć:
fot. Dominika Najdek
Całość rozpoczęło wspólne z gośćmi z Ukrainy wyszywanie, na Placu Kolegiackim, symbolicznego obrusa na stół świętomarciński.
Później rozpoczął się kiermasz, tańce i występy. Nie mogło tu zabraknąć akcentów ukraińskich, solidarnościowych, antywojennych i przeciwnych dyskryminacji.
Po drugiej stronie budynków urzędu, za przechodnią bramą, w Parku Chopina rozgościły się organizacje pozarządowe, były warsztaty i występy. I tutaj akcenty ukraińskie były dobrze widoczne, choć nie jedyne. Można tu było spotkać starych znajomych – organizacje współtworzące w minionych latach Korowód Świętomarciński.
Święty Marcin dostał klucze, publiczność -atmosferę
Pierwszy z punktów kulminacyjnych – przekazanie Świętemu Marcinowi władzy nad Poznaniem, z udziałem Swarzędzkiej Orkiestry Dętej, miał miejsce o 14 na Wolnym Dziedzińcu.
Potem były kolejno koncerty: Anny Chumachenko, Marianny Druzhynetz i Atmasfery. Pod wieczór zagrali Haydamaky ze Stasiukiem i programem Mickiewicz. Był to doskonały sposób, by przypomnieć sobie klasyczne teksty poety w niezwykłej aranżacji.
Zobacz galerię zdjęć:
fot. Ela Preiss
Wydarzenia na dziedzińcu zakończył wspaniały koncert Renaty Przemyk. Jej kontakt z publicznością jest już legendarny. Również tym razem stworzyła atmosferę pełną ciepła i humoru, a plac wypełnił się szczelnie słuchaczami, dobrze wiedzącymi, po co przyszli.
Nie obeszło się bez bisów. Mimo chłodu, atmosfera była gorąca, i to wcale nie za sprawą grzanego wina.
Zobacz galerię zdjęć:
fot. Ela Preiss
Także w samym Zamku nie zabrakło wydarzeń, wśród których należy wymienić przede wszystkim Dzień Kina Polskiego i wystawy artystyczne. Nie zabrakło wstrząsających zdjęć bombardowanej Ukrainy. Całość uzupełniło zwiedzanie Zamku.
Ulica żyła jak co roku
Święty Marcin opanowała Koalicja Święty Marcin, czyli tamtejsi przedsiębiorcy, którzy, mimo wolnego dnia otworzyli swoje lokale i nie tylko, bo wyszli ze straganami na ulicę. Tłum odwiedzających i klientów sprawił, że mimo rozkopanych ulic atmosfera była nie gorsza, niż zazwyczaj, gdy ulicą przechodzi świetomarciński korowód.
Był targ, rękodzieło, stragany, warsztaty, i oczywiście, na każdym kroku, świętojańskie rogale, których przecież nie mogło zabraknąć. Obok tradycyjnej gęsiny można był zauważyć także… żywą gęś. Towarzyszyły temu występy na scenie Pod Alfami.
Przedsiębiorcy, ze swoim oddolnym programem, choć korespondującym z wydarzeniami organizowanymi przez CK Zamek, opanowali ulicę na całej dostępnej długości – od rozkopanej przestrzeni przez Zamkiem po Plac Wiosny Ludów na całe trzy dni (11 -13 listopada). Hasłem tej części świętowanie było „Stary dobry Święty Marcin”.
Ostatnim akcentem imienin ulicy był, już 13 listopada, spektakl „Żywot” teatru Emigrant. Podobnie jak pierwsze wydarzenie, to wieńczące imieniny ulicy też miało miejsce w Sali Wielkiej Zamku.
darp