W sobotę włączyliśmy komputery i laptopy, by po drugiej stronie monitora obejrzeć i wysłuchać koncertu dwóch poznańskich zespołów Czerwone Korony i Sun Flower Orchestra.
Pierwszy nawiązał do okresu big-beatu, (ang. mocne uderzenie) – określenie rock and rolla i pokrewnych gatunków muzycznych. Ten koncert miał odbyć się jako podsumowanie Poznańskiej Akademii Senioralnej na terenie MTP, w sali koncertowej Word Trade Center; wiadomo, że stan epidemii nie pozwala na takie spotkania, trzeba je robić w formie bardziej kameralnej czyli online.
Prowadziłem ten koncert i jako pierwszy zapowiedziałem grupę Sun Flower Orchestra założoną dziesięć lat temu przez aranżera , pedagoga, kompozytora Piotra Wiza. Jest on popularyzatorem muzyki filmowej, sam jest taperem towarzyszącym projekcjom niemych filmów. Jest zwolennikiem muzyki przestrzennej i rocka symfonicznego. Taki też charakter nadał swej grupie i konsekwentnie realizuje te walory zaczerpnięte z grupy Electric Light Orchestra.
Ten zespół stara się objąć wszelkie pozostałe formy i formaty muzycznych uwarunkowań. Jednakże nie pretenduje do tego, aby wcielać się i zbliżać do jakichkolwiek znanych porównań i przewidywań.. Wynika to przede wszystkim ze specyficznej konstrukcji instrumentalnej, trudno jest kompozycje Piotra zamknąć w ramach lapidarnych streszczeń.
Koncert S.F.O. nie stanowił pełnego recitalu, był raczej oderwanym od libretta zestawem songów związanych dość luźną linią a tematyczne kryterium poznawania nabiera w tekstach wartości istnienia. Wynika z tego przecież nie filozoficzny lecz poetycki traktat, również w obecnym kształcie, nie tyle wiara w poznanie ile w poznawanie .
To taką luźną konstrukcję zastosował Piotra Wiza. W tym koncercie oprócz utworów instrumentalnych usłyszeliśmy także śpiewane songi przez Dominikę Narożną oraz Dariusza Rennerta.
Słuchając koncertu mogliśmy zacytować inżyniera Mamonia z filmu Rejs “Nuda, nuda, nuda, tylko te piosenki są dobre, które już znamy“. Dlatego wystąpili muzycy z zespołu Czerwone Korony nawiązujący do okresu polskiego big beatu, gwarantując świetną zabawę.
Muzycy z ogromną werwą zagrali i zaśpiewali znane z tamtych lat przeboje. Nawet po sześćdziesięciu latach, kiedy byłem młodzieńcem pamiętam aspekt jego znaczenia dla umuzykalnienia młodzieży, że świetnie sobie radzi z tak dynamicznym rock and rollem jak i nastrojowymi balladami. Ta muzyka jest jak źródło, do którego powracamy, aby odetchnąć jak powrót do dawnych wzruszeń i uniesień – jak dobra książka – na której kartkach ciągle znajdujemy ważne nuty i dźwięki.
Koncert Czerwonych Koron podzielony był na trzy okresy, Pierwszy to działalność zespołu Czerwono Czarni (wysłuchamy repertuar ich solistów m.in. Mały Książę, Dwadzieścia lat, a może mniej, Pod papugami, Georgia – te dwa ostatnie utwory zaśpiewał “po swojemu” były wokalista zespołu Bardowie Włodek Janowski), druga część dotyczyła bardzo aktywnego okres zespołu Niebiesko Czarni z solistami Heleną Majdaniec, Adrianą Rusowicz, Wojciechem Kordą, Czesławem Wydrzyckim, Krzysztofem Klenczonem ( Puste koperty, Czarny Alibaba, Niedziela będzie dla nas, Wspomnienie ).
Najbardziej przekonywujące w ich wykonaniu były kompozycje Jerzego Kosseli, Krzysztofa Klenczona i Seweryna Krajewskiego czyli zespołu Czerwone Gitary, wysłuchamy nie kopiowane, ale własne opracowania takich utworów jak Trzecia miłość żagle, Wschód słońca w stadninie koni, Niebo z naszych stron).
Znając zespól Czerwonych Koron wiemy, że muzycy czują doskonale ten rodzaj frazy, wiedzą z jakim smakiem i rozmachem grają, a przede wszystkim propagują dobrą tradycję w odświeżonej formie przetworzonej przez ich doświadczenie muzyczne zapał i wspólne rozumienie muzyki lat sześćdziesiątych to ich cechy, które wiodą ich na muzyczny parnas, bo czują każdy moduł, każdą zmianę tonacji, każdy polifoniczny zabieg
Zagwarantowano nam zabawę na sto dwa ! Obyśmy częściej mogli obcować z tak różnorodnym repertuarem i niebanalnymi formami brzmieniowymi jak w przypadku Gali Finałowej z Jeżyckiego Centrum Kultury w ramach Poznańskiej Akademii Senioralnej.
Krzysztof Wodniczak
Zobacz galerię zdjęć:
Fot. Hieronim Dymalski