Dzisiaj nie miało być protestów ulicznych, Ogólnopolski Strajk Kobiet proklamował „kwarantannę od nacjonalizmu” w sieci. W Poznaniu jednak odbył się także protest w realu. Spokojny, inaczej niż w Warszawie.
Kilkadziesiąt osób zebrało się pod biurem PiS-u na Młyńskiej. Jak zwykle, pojawiły się w tym miejscu znicze.
Hasłem dzisiejszej akcji było: „Ten rząd musi odejść”. Zebrani zażądali: świeckiego państwa, poszanowania neutralności światopoglądowej w edukacji, równych praw dla wszystkich, prawa aborcji na żądanie. Kategoryczne nie powiedzieli natomiast ministrowi edukacji Przemysławowi Czarnkowi, łamaniu praw człowieka, w tym praw kobiet.
W Poznaniu protest przebiegł bardzo spokojnie, choć można było się obawiać jakiejś akcji nacjonalistów. Tymczasem w Warszawie doszło do regularnych walk kiboli z policją, demolowania sklepów, podpalono też racami mieszkanie – przypadkowe, bo faszyści chcieli podpalić mieszkanie powyżej, gdzie wywieszona była tęczowa flaga i symbol Strajku Kobiet.
Co nam to przypomina? Strach się bać. Dżin został wypuszczony z butelki…
darp