sobota, 27 kwietnia

Jedno drzewo, całe miasto

Fot. Koalicja Zazieleń Poznań

Władze miasta koncertowo skompromitowały się ostatnio w kwestii deklarowanej przez siebie ochrony przyrody. Wycięcie stuletniego kasztanowca przy ulicy Zwierzynieckiej tylko po to, by w tym miejscu deweloper mógł mnożyć swoje zyski to dla magistratu gwóźdź do trumny. Nawet, jeśli na pogrzeb trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.

Niby chodzi tylko o jedno drzewo, ale cała ta sytuacja wskazuje dobitnie, że miasto wykazało się albo złą wolą, albo brakiem odporności na naciski biznesu – jedno i drugie władzę publiczną dyskwalifikuje.

Stuletnie drzewo to nie byle co – by wyrosło drugie takie, trzeba, jak nietrudno zauważyć, stu lat. Nie zrekompensują tego żadne tak zwane nasadzenia kompensacyjne – by małe drzewka zaczęły choć trochę pełnić funkcje dorodnego okazu, z ćwierć wieku minimum musi minąć. Powinno być to oczywiste dla każdego absolwenta szkoły podstawowej.

Tłumaczenia, że prywatna działka, prywatny inwestor itp., więc nic nie dało się zrobić, to zwykłe bujdy.

Miasto ma dość narzędzi, by zapobiegać barbarzyńskiej dewastacji zieleni nawet na gruntach prywatnych. Choćby poprzez odpowiednie zapisy w warunkach zabudowy. Wystarczyło chcieć. W przypadku tak dorodnego okazu jest jeszcze możliwość uznania go za pomnik przyrody. Nie zrobiono nic.

Warto też zwrócić uwagę na możliwość, w ostateczności, przesadzania nawet dużych drzew, zamiast ich domyślnej, według urzędników, wycinki. Skoro można na Rynku Łazarskim, czemu nie gdzie indziej? Że drogo? Jeśli inwestor chce budować dla zysku, niech płaci.

Tu, na marginesie, trudno nie odnieść wrażenia, że są w mieście firmy, którym wszystko wolno. W tym konkretnym przypadku: deweloper Ataner i pracownia architektoniczna Sipińskich. Wszędzie ich pełno i robią, co chcą. Oczywiście, to nie jest kompletna lista.

Gdy Jacek Jaśkowiak dochodził do władzy, dawał nadzieję, że skończą się praktyki kojarzone z jego niesławnej pamięci poprzednikiem. Niestety, im dłużej siedzi na prezydenckim stolcu, tym Poznań bardziej upodabnia się do, minionego, wydawałoby się kiedyś, Grobelandu.

Jaśkowiak potrafi być odważny, bezkompromisowy i nowatorski, miewa śmiałe wizje i dobre pomysły. Niestety, tylko tam gdzie nie stoi to w sprzeczności z interesami różnych firm i firemek.

Niestety, za długo żyję na tym świecie by podzielać nadzieje oburzonych mieszkańców Jeżyc, którzy chcą zaprzestania wycinki drzew. Ich poniedziałkowa demonstracja nikogo nie wzruszy, Jaśkowiak się tym nie przejmie.

Podobnie jak w sprawie pływalni Olimpia. Jego urzędnicy dalej będą wydawali kuriozalne i bezduszne decyzje, takie, jak w sprawie wycinki drzew przy Placu Ratajskiego.

Do wyborów samorządowych niby daleko, ale czas biegnie szybko. Może pora rozejrzeć się za nowym kandydatem na prezydenta?

Darek Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *