sobota, 27 kwietnia

Aborcyjna partyzantka przeciw kłamstwu

fot. Aborcyjne Partyzantki

Od kilku tygodni Poznań i inne polskie miasta zalewają bilbordy i inne nośniki reklamowe przedstawiające płód w macicy w kształcie serca. Są wszędzie. Dłuższy czas nikt na to nie reagował. Od kilku dni aktywistki pro choice, przedstawiające się jako Aborcyjne Partyzantki, naklejają na nich swoje przesłanie.

Zacznijmy od tego, że za zmasowaną akcją, przypominającą praktyki reklamowe mające dotrzeć do podświadomości odbiorcy, stoi fundamentalistyczna fundacja „Nasze Dzieci – Edukacja, Zdrowie, Wiara”. Sądząc z tego, ile taka uliczna reklama kosztuje, fundacja jest bardzo hojnie finansowana, a wiadomo już, że powiązania ma szerokie – między innymi z Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry i ortodoksyjnie konserwatywnym Stowarzyszeniem „Fidei Defensor” dawniej „Koliber”.

Kłamstwo za publiczny grosz

Tajemnicza, powołana dwa lata temu organizacja nie ma nawet strony internetowej – toteż łatwo pomylić ją z Bogu ducha winnymi fundacjami o podobnych nazwach obecnymi w sieci.

Powiązana z katolicką ekstremą organizacja ostatnio zaczęła się ukrywać także w realu– nowo pojawiające się reklamy nie są, w odróżnieniu od tych starszych, podpisane.

Antyaborcyjna fundacja powiązana jest personalnie między innymi z religijnym wydawnictwem Agape (powołanego przez Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej), a jej prezes, niejaki Mateusz Kłosek, dorobił się na handlu stolarką budowlaną, choć na pewno nie na tyle, by z własnej kieszeni finansować antyaborcyjna kampanię. Od jakiegoś czasu jednak zajmuje go jednak nie tyle biznes, ile polityka w fundamentalistycznym wydaniu.

Koszt antyaborcyjnej kampanii trudno oszacować, ale w grę wchodzą co najmniej setki tysięcy złotych w skali kraju pewnie można mówić o milionach. Stać ich.

Szczególnie oburzające jest to, że ewidentnie religijna kampania wymierzona przeciw prawom człowieka jest finansowana, miedzy innymi, za pośrednictwem Ministerstwa Sprawiedliwości, z funduszu przeznaczonego dla ofiar przestępstw i na pomoc postpenitencjarną. Fundamentalistyczna propaganda  finansowana jest więc z kieszeni każdego podatnika, niezależnie od jego poglądów.

Powiązania fundacji sięgają jednak o wiele dalej, bo do międzynarodowych ruchów antyaborcyjnych i anty LGBT. W grę wchodzi też więc zapewne finansowanie zza granicy.

Cały przekaz to jedno wielkie kłamstwo. Rysunek przedstawia bowiem nie płód w fazie, w której dokonuje się aborcji, tylko noworodka wkomponowanego w zarys macicy. Co najwyżej wcześniaka.

W takiej fazie rozwoju nigdzie na świecie nie ma mowy o aborcji, co najwyżej, w przypadku absolutnej konieczności, o wywołaniu przedwczesnego porodu.

Więcej: rysunek, dzieło rosyjskiej artystki Jekateriny Głazkowej został przez fudamentalistów kupiony i wykorzystany wbrew jej intencjom. Artystka wydała w tej sprawie oświadczenie na Instagramie: “Zdecydowanie nie zgadzam się i jestem przeciwna tej idei. Obrazek został narysowany jako uosobienie radości macierzyństwa, ale nie macierzyństwa przymusowego, w którym nie ma mowy o żadnej miłości i radości. Te zakazy są bezsensowne, szkodliwe i naruszają prawa człowieka; krzywdzą zarówno kobiety, jak i niechciane dzieci” – czytamy w oświadczeniu.

Akcja rodzi reakcję

Kłamliwy przekaz zdenerwował wreszcie aktywistki i aktywistów pro choice – od kilku dni lotne grupy naklejają na antyaborcyjnych reklamach swoje przesłanie. Są to między innymi hasła: „Martwa dziecka nie urodzę”, „Nie chcesz aborcji to jej sobie nie rób”, „Urodzę jeśli będę chciała” czy „Chrońmy życie narodzone”.

Akcja potrwa przynajmniej o końca grudnia, jak zapowiadają Aborcyjne Partyzantki.

darp

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *