Wszystko ostatnio wskazuje na to, że prezydent Jacek Jaśkowiak wycofuje się rakiem z (ograniczonego) popierania postulatów poznańskich rowerzystów – bez podania przyczyn zlikwidował w Urzędzie Miasta stanowisko oficera rowerowego.
Wcześniej zapowiedzią nowego kursu Jaśkowiaka były, zawarte w projekcie budżetu miasta, symboliczne zaledwie środki na poprawę infrastruktury rowerowej, dalece niewystarczające do realizacji planu autorstwa Wojciecha Makowskiego, oficera rowerowego, którego stanowisko znika wraz z końcem roku.
Makowski i to, jak sprawował swój urząd, było solą w oku lobby kierowców, przekonujących wszystkich dookoła, że rowerzyści zabierają im miejsca na ulicach, choć wystarczy na którąkolwiek z ulic spojrzeć, by dostrzec, że jest raczej odwrotnie.
O zwrocie Jaśkowiaka w stronę zmotoryzowanych, stanowiących wpływową grupę potencjalnych wyborców pisaliśmy tutaj: zobacz
A oto, jak odwołanie Makowskiego komentują poznańscy rowerzyści: „Powołanie oficera rowerowego było jednym z postulatów Stowarzyszenia Rowerowy Poznań przed wyborami samorządowymi i obietnicą wyborczą ówczesnego kandydata na prezydenta Jacka Jaśkowiaka, spełnioną wkrótce po wyborach, a teraz złamaną. Zadania oficera rowerowego ma przejąć Wydział Rowerowy Zarządu Dróg Miejskich, który jednak nie ma żadnego wpływu na decyzje podejmowane w pozostałych jednostkach miasta, które prowadzą elementy polityki rowerowej. W naszej opinii będzie to oznaczać brak jakiejkolwiek koordynacji polityki rowerowej, brak właściwej kontroli nad prowadzonymi przez różne jednostki inwestycjami i dalsze pogłębianie zapóźnień Poznania w tej dziedzinie w stosunku do innych polskich miast”.
Prezydent Jaśkowiak wyraźnie odwraca się od swoich wyborców na dwóch kółkach. Czy mu się to opłaci? Zobaczymy za rok.
darp