sobota, 20 kwietnia

Rowerzyści mówią: Sprawdzam

Fot. D. Preiss

W miarę zbliżania się wyborów samorządowych Jacek Jaśkowiak po trochu odwraca się od zwolenników zrównoważonego rozwoju i zwraca w stronę środowisk trzęsących poznańską polityką, a ci, na nieszczęście ruchów miejskich, kochają samochody. Liczebność tego środowiska nie ma tu większego znaczenia – liczą się wpływy.

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak uchodzi, nie bez pewnej racji, za zapalonego rowerzystę i gorącego zwolennika tego rodzaju komunikacji. Rowerzyści mogli więc, nie bezzasadnie, uważać, że w konflikcie między nimi a kierowcami stanie po ich stronie. Kierowcy zresztą ciągle mu zarzucają, że trzyma z „cyklistami”, „pedalistami” itp. Nie przebierają w epitetach. Kto pamięta zeszłoroczne awantury wokół uspokojenia ruchu w centrum, wie o czym piszę.

Nie czas tu i miejsce, by o tym konflikcie – moim zdaniem w naszych realiach nie do uniknięcia – szerzej pisać. Zostawię to na inną okazję. Tymczasem skoncentruję się na tym, jak niewielkie pole manewru ma prezydent. Jest nie kreatorem, a zakładnikiem – taką cenę zapłacił za stanowisko, na którym znalazł się po to, by miasto mogło wkroczyć na ścieżkę zrównoważonego rozwoju.

Na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku: Poznań ma niezły program rowerowy, zakładający, że sieć dróg rowerowych do 2022 roku stworzy spójny system, pozwalający rowerzystom dotrzeć z każdego punktu miasta do centrum i w każde ważne miejsce, bez zjeżdżania na jezdnię, co wielu rowerzystów uważa (nie bez racji) za niebezpieczne. Gra idzie o mniej więcej 150 kilometrów dróg rowerowych.

Kilka dni temu ujrzał światło dzienne alarmujący apel rowerzystów, poparty przez innych – w sumie podpisało się pod nim 12 organizacji optujących za zrównoważonym, proekologicznym rozwojem. Sygnatariusze celnie zarzucają Jaśkowiakowi, że w projekcie budżetu na przyszły rok nie przewidział wystarczających pieniędzy na realizację własnego przecież programu. Co więcej, nie przewidział też w wieloletniej prognozie finansowej, swego rodzaju budżetowej konstytucji. W tej sytuacji, ambitny program zostanie raczej na papierze.

Tymczasem sporządzony przez urzędników Jaśkowiaka projekt budżetu musi rozczarowywać: Pieniędzy przeznaczonych w przyszłym roku na infrastrukturę rowerową nie wystarczy nawet na jedno zaplanowane zadanie – budowę drogi rowerowej w ulicy Grunwaldzkiej. Rowerzyści szacują, że tylko na ten cel potrzeba znacznie więcej. Rowerzyści ostrzegają, że na tle innych polskich miast jesteśmy w tej kwestii coraz bardziej w tyle.

Nie ambitne deklaracje, ale konkretne, zapisane w budżecie pieniądze tak naprawdę decydują o poparciu dla ruchu rowerowego w Poznaniu. Gdy doszło do konkretów, okazało się, że król jest nagi.

Nie wątpię, że apel rowerzystów pozostanie bez echa, no, może prezydent wykona jakieś ruchy pozorne.

Za rok wybory samorządowe. Jaśkowiak, jeśli chce je wygrać,  jest zakładnikiem Platformy Obywatelskiej, partii, która trzy lata temu poparła go w wyborach. Partii, która od lat rządzi w Poznaniu i raczej się to nie zmieni. Tu decydują nie sympatie, tylko zimne, polityczne interesy.

PO to partia biznesu, korporacji, klasy średniej (zwykle na kredyt hipoteczny) i tym podobnych środowisk, których wspólną cechą jest postrzegania prywatnego samochodu jako podstawowego środka komunikacji. W dodatku, podkreślającego pozycję społeczną użytkownika.

Nie jest tajemnicą, że dalej idące projekty zwężania ulic, czy po prostu uspokojenia ruchu są torpedowane, wcale nie przez sporą grupę niezadowolonych mieszkańców, tylko grupy nacisku rekrutujące się z rządzących polityków i  urzędników, przywiązanych do swoich aut. A Jaśkowiak, skoro już wszedł między wrony musi krakać, by go nie zadziobały.

Nie dogonimy więc Wrocławia, czy Krakowa, nawet Warszawy. Na pocieszenie, nietrudno sobie wyobrazić, że może być gorzej. Bo już było.

Darek Preiss

 

Pełny tekst apelu z listą podpisanych organizacji można znaleźć tutaj:

Apel-w-sprawie-Programu-Rowerowego

dp

3 Komentarze

  • wr

    na “rowery” radni PO z lewicą przeznaczyli i tak znacznie więcej niż na walkę ze smogiem (tylko 2 mln zł na pomoc przy wymianie kopciuchów). A przecież WY, moi drodzy, w ogóle nie powinniście wsiadać na rower w okresie grzewczym. To najmniej mądre co moglibyście zrobić wliczając w to bieganie, nordic walking i spacery po głównych ciągach komunikacyjnych miasta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *