piątek, 26 kwietnia

Dwie kadencje i basta

Przetaczająca się przez media dyskusja skłoniła i mnie do skreślenia kilka słów opinii, dlaczego jestem za ograniczeniem liczby kadencji prezydentów miast do dwóch. Nie ukrywam, że skłoniła mnie do tego poznańska rzeczywistość.

Nie podzielam argumentu tych, którzy podnoszą, że inwestycje, czy szerzej, rozwój miasta to proces wymagający długiego czasu. Owszem, tak, ale nie do końca.

Poznańska prezydentura Ryszarda Grobelnego była, owszem, wieloletnim procesem, ale zmian w swej masie niekorzystnych – odchodzenia Poznania od najlepszych, sprawdzonych w Europie wzorców: wysyp galerii handlowych, zatykające miasto preferowanie samochodu jako środka komunikacji, czy pakowanie gdzie się da (i nie da) budownictwa deweloperskiego kosztem przestrzeni miejskiej, w tym obszarów zielonych, że wymienię tylko tyle.

Nie miejsce tu by rozważać fenomen popularności Grobelnego, która pozwoliła mu rządzić, i degradować miasto przez cztery kadencje, zostawiając straty, których odrobienie potrwa lata.

Uważam, że dwie kadencje w zupełności wystarczą, by wprowadzić to, co obiecywało się A że następca będzie się musiał do tego odnieść – cóż, miasto jest procesem długiego trwania a trendy się zmieniają w sposób ciągły, co wypadałoby wreszcie zauważyć.

Prezydent wybierany bez końca ma, oczywiście, swój program, ale w dużej mierze jest zakładnikiem polityków i przedsiębiorców go popierających. Nie za darmo przecież. Dobrze, jeśli uda mu się zapoczątkować chociaż realizację programu.

Za to, przy postulowanym ograniczeniu do dwóch kadencji, prezydent musi przedstawić jakiś program, który może być realizowany w dostrzegalnej perspektywie czasowej. A w drugiej kadencji pracuje już na to, jak jego prezydentura będzie pamiętana po latach. Czy zapisze się we wdzięcznej pamięci mieszkańców, czy przeciwnie, będą wspominać go z irytacją.

A że po ośmiu latach mogą dojść do głosu, wraz z nowym prezydentem, inne trendy i preferencje korygujące dotychczasowe? Cóż, na tym polega rozwój.

Darek Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *