czwartek, 2 maja

Susza? Jaka susza? Poznań właśnie przygotowuje się na powódź 100-lecia

Jak poinformował portal poznań.pl na terenie leśnictwa Antoninek, zakończyła się w dolinie rzeki Szklarki budowa ścieżki w koronach drzew.  Ma ok. 250 metrów długości, w najwyższym miejscu wznosi się 13 metrów ponad ziemię. Jest wysokie prawdopodobieństwo, że do końca stulecie tego obiektu woda nie zaleje.

Korona wirus minie, stare,  nierozwiązywane problemy środowiskowe zostaną: smog i katastrofa klimatyczna oraz susza.

W 2020 rok weszliśmy zimową suszą glebową. Od 1 grudnia 2019 do 31 stycznia 2020 roku w Poznaniu (dane dla lotniska Ławica) spadło 44,1 mm deszczu a to jak na normę Poznania bardzo mało (powinno być ok. 70-80 mm deszczu w tym czasie). W zasadzie suszę mamy od lat (na ostatnie 5 lat 4 były suche), i od lat ani władze ani radni nie doceniają powagi problemu. Ale jeżeli w 2020 będzie historyczna susza, susza 30-lecia czy, powiedzmy,  50-lecia, to może docenią?

Mimo zwracania uwagi przez profesorów poznańskiej geologii, przez społeczną Komisję Dialogu Obywatelskiego ds. środowiska, a następnie senator Rotnicką, Miasto niesamowicie ślamazarnie zabezpiecza swoje interesy w strefie ujęcia wody pitnej w Krajkowie, gmina Mosina.

W sferze werbalnej Miasto wspomina o potrzebie adaptacji do zmian klimatycznych, małej retencji. Słyszymy mnóstwo frazesów. A działania miasta to jak wylewanie wody z wanny łyżeczka od herbaty, przy czym od czasu do czasu dolewana jest miska nowej wody.

W realu wciąż, bez pożądanej zmiany nastawienie postępują procesy planowania przestrzennego  (wciąż priorytet dla   deweloperów, nadrzędność interesów inwestorów nad interesami społeczności, betonoza i samochodoza).  Wciąż zbyt łaskawie urzędnicy miejscy patrzą na wycinki drzew i anihilację całych połaci zielonych w Mieście. Rozpoczęło się kontrowersyjne koszenie trawników, zwłaszcza na terenach spółdzielni mieszkaniowych. Hołubi się wymagające ogromnych ilości wody i sporej dawki nawozów sztucznych trawnikom, nie korzystając z doświadczeń innych nacji  (mieszanki traw i mikrokoniczyną, bluszcz zamiast klasycznych trawników).

Fatalnie myśli się o małej retencji wód opadowych. Zamiast wykorzystywania dziesiątek i setek małych obniżeń (naturalnym potencjale retencyjnym) wciąż zasypuje się je, a równocześnie planuje większe, sztucznie utworzone zbiorniki zaporowe (przykład takiego myślenia to plany zbiornika na strumieniu Różany Potok). Zamiast właściwie kształtować profile podłużne cieków i rowów melioracyjnych i poprawnie konstruować zastawki, pogłębia się dna (do „białego” piasku) tym samym przyśpieszając spływ wody z pól do Warty.

Prezydent Kierzek-Koperska, której podlega Wydział Kształtowania i Ochrony Środowiska, ani myśli współpracować z organizacjami społecznymi w zakresie środowiskowym. I popełnia gafy za gafami. Woli też za grube tysiące zł zlecać teoretyczne opracowania firmą spoza Poznania (drenaż pieniędzy poza Miasto) niż kooperować z kompetentnymi i znającymi lokalne uwarunkowania organizacjami pozarządowymi. Woli wciąż trzymać edukację w rękach urzędników niż współpracować (co jest norną w krajach starej Unii) ze stowarzyszeniami społecznymi.

Będą kłopoty, oj będą.

Wiesław Rygielski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *