Miały działać do dzisiaj, będą bez przeszkód funkcjonowały dalej. Tydzień temu podlegający władzom wojewódzkim Sanepid najpierw nakazał zamknięcie targowisk w trybie natychmiastowym, potem przedłużył termin do dzisiejszej soboty. Wczoraj okazało się, że.. polecenie było tylko niewiążącą sugestią.
Prezydent Poznania od początku wskazywał na nieracjonalność wprowadzonego zakazu – argumentował, że przy zachowaniu środków bezpieczeństwa, handel na świeżym powietrzu stwarza mniejsze ryzyko zakażenia niż w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie koronawirus świetnie się czuje. Inspektor sanitarny miał w tej kwestii zdanie przeciwne.
Jacek Jaśkowiak chwalił przy tym handlujących za dużą odpowiedzialność w tej kwestii, ganił za to władze sanitarne za nieżyciowe podejście i jego konsekwencje – pozbawienie handlujących dochodu.
Prezydent Poznania, domagając się uchylanie zakazu handlu na rynkach, powoływał się na stanowisko władz centralnych, w tym ministra rolnictwa i rozwoju wsi – Jan Krzysztof Ardanowski zaapelował do polskich samorządowców, aby nie zamykali miejskich targowisk – i Głównego Inspektora Sanitarnego.
Początkowo inspektor sanitarny zgodził się tylko na prolongowanie terminu wprowadzenia zakazu w życie – właśnie do dzisiejszej soboty, by kupcy mogli wyprzedać swój towar i nie ponieśli dodatkowych strat.
Podczas wczorajszej wideokonferencji Jacka Jaśkowiaka wybuchła bomba – okazało się, że inspektor sanitarny rakiem wycofał się ze swojej decyzji – ponoć chodziło tylko o niewiążące zalecenia, a nie wyraźny zakaz. Prezydent Poznania zapewnia jednak, że było inaczej, i dysponuje w tej kwestii jednoznacznymi dokumentami.
Walka o handel na otwartej przestrzeni zakończyła się zwycięstwem prezydenta Poznania i przedsiębiorców. Taki jest wynik pierwszego poważnego starcia na linii Jacek Jaśkowiak – wojewoda Łukasz Mikołajczyk i podległe mu służby.
darp