Rondo Śródka ma szansę na rekord – ale chyba nie taki, jaki może się spodobać mieszkańcom. Może okazać się inwestycją komunikacyjną, która na wykonanie czeka najdłużej. Kierowcy jeszcze długo będą tu jeździli na czuja, a piesi podziwiali rondo ze szczurzej perspektywy.
Dzisiaj to ostatnie takie rondo. Za czasów Ryszarda Grobelnego taśmowo demontowano tak zwane sygnalizatory zjazdowe i kierowców skazywano na domysły a zakręcanie na poznańskich rondach przypominało wolną amerykankę, łącznie z wyścigami przed tramwajem.
Z biegiem lat stało się jasne, że ten pomysł na zwiększenie świętej przepustowości jest po prostu niebezpieczny i prawie wszędzie sygnalizatory zjazdowe powróciły. Wyjątkiem jest właśnie Śródka.
W połączeniu z ciasną geometrią jest do doskonały przepis na pasmo wypadków, zwłaszcza w przypadku kierowców, którzy ronda nie znają a przyzwyczaili się do sygnalizatorów zjazdowych. Tymczasem ruch przez Śródkę to ruch w dużej mierze tranzytowy.
Mieszkańców okolicy irytuje jeszcze, że pod połową ronda zostały kiedyś wykopane przejścia odziemne. Irytuje ich zarówno niekonsekwencja projektanta, jak konieczność schodzenia pod ziemią. Od lat walczą wraz z samorządowcami – zarówno z okolicznych osiedli jak i miejskimi – o zmianę tego stanu rzeczy.
Impuls wyszedł od radnych ze Śródki i Osiedla Warszawskiego. Radna miejska Beata Urbańska już w 2014 roku zaproponowała do Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego zadanie: montaż wind, bo wcześniej nikt o tym nie pomyślał. ZDM odrzucił pomysł jako niekompletny, w zamian zaproponował wykonanie wszędzie przejść naziemnych i remont podziemnego (nie zgodzono się go zasypać). Wygospodarowano nawet na to 3,5 miliona w budżecie miasta. W pewnym momencie sprawa była tak zaawansowana, że wyznaczono termin kompleksowej przebudowy – na koniec 2019 roku.
I tu na przeszkodzie stanęło sąsiedztwo – miasto wyszło z założenia, priorytetami są najpierw przebudowa Mostu Lecha a potem Ronda Rataje. Zdaniem drogowców obie inwestycje wymagały przekierowanie ruchu właśnie na Śródkę, jednoczesne prace w dwóch miejscach – niemożliwe.
I tak niebezpieczne rondo spadło z planu. Wydawało się, że bliski koniec przebudowy na Ratajach spowoduje powrót do planów na Śródce. Nic podobnego.
Pechowe rondo może wyprzedzić Most Chrobrego. Specjaliści z Politechniki Poznańskiej oceniają jego stan, czytaj, zapadnie werdykt, na ile pilne jest zamknięcie przeprawy. Od tego zależeć będzie, czy remont ronda połączy się z przebudową mostu. Byłoby to naturalne, bo oba miejsca łączy jedna ulica.
Może jednak okazać się, że będzie inaczej, zwłaszcza, że perspektywy finansowe miasta są gorsze niż w 2019 i się, niestety, kurczą. A przy wyborze spośród dwóch inwestycji raczej to nie Śródka będzie priorytetem.
Wiceprezydent Poznania Mariusz Wiśniewski w wypowiedzi dla Gazety Wyborczej sugeruje kierowcom i mieszkańcom, by pożegnali się z perspektywą przebudowy ronda przed 2024 rokiem.
darp