U zbiegu ulic Grunwaldzkiej, Matejki i Szylinga błotochron (barierka) przy przystanku tramwajowym został zdemontowany, by zwiększyć bezpieczeństwo ruchu, w zamian za narażanie czekających na tramwaj na ochlapanie przez jadące szybko samochody. Pytanie tylko, dlaczego takie dodatkowe zabezpieczenie, dość uciążliwe dla pasażerów, było potrzebne?
To pasażerowie tramwajów zwrócili naszą uwagę na to, dlaczego część błotochronu została zdemontowana, a w miejsce poliwęglanowych płyt chroniących przed fontannami spod kół samochodów, zamontowano łańcuszki, które niczego nie zatrzymują, a błoto chlapie na ubrania oczekujących. Zwłaszcza, że chodzi dokładnie o tę część przystanku, gdzie zatrzymuje się podjeżdżający tramwaj.
Iwona Gajdzińska, rzecznik prasowy MPK, które na bieżąco dba o przystanki, wyjaśnia to koniecznością wyboru mniejszego zła: – Chodziło o polepszenie widoczności dla pojazdów wyjeżdżających z ulicy Matejki – wyjaśnia Gajdzińska – Mniejszą szkodą jest zabrudzenie ubrania niż utrata zdrowia, czy nawet życia w rezultacie wypadku – zwraca uwagę.
Trudno się z tym nie zgodzić, nasuwa się natomiast pytanie, czy organizacja ruchu na skrzyżowaniu jest dobrze zaplanowana, skoro pojawia się potencjalne niebezpieczeństwo, którego zażegnanie jest możliwe tylko przez odebranie pasażerom możliwości oczekiwania na tramwaj w miarę komfortowo? Do sprawy wrócimy.
darp