piątek, 26 kwietnia

To Michalski miał rację

Nie zawsze to, co na pierwszy rzut oka wydaje się słuszne, bo „koń jaki jest, każdy widzi” okazuje się takim po czasie. Banał, ale wciąż aktualny. Tym razem na przykładzie z mojego podwórka – organizacji ruchu na poznańskich Jeżycach.

Gdy byłem początkującym dziennikarzem, jakoś pod koniec lat 90 – tych ubiegłego stulecia pojawił się problem zmiany organizacji ruchu na skrzyżowaniu ulicy Dąbrowskiego z Kraszewskiego i Kościelną.  To wyjątkowo skomplikowane skrzyżowanie – dość powiedzieć, że do tego czasu było ono ostatnim w mieście, gdzie w godzinach szczytu musiał ruchem kierować policjant. W końcu policja miała tego dość.

Pierwszy wariant zmiany organizacji ruchu, przygotowany przez ówczesnego Miejskiego Inżyniera Ruchu Jerzego Michalskiego zakładał, razem z montażem tamże sygnalizacji świetlnej, uproszczenie ruchu na skrzyżowaniu przez zamknięcia dla samochodów Dąbrowskiego, w kierunku Roosevelta i Mostu Teatralnego.

Od razu po zaprezentowaniu tej koncepcji na nieszczęsnego inżyniera rzucili się dziennikarze większości poznańskich mediów, z niżej podpisanym włącznie:  Jak to zabierać samochodom możliwość przejazdu, nie proponując nic innego – padały pytania, a nawet ferowano wyroki. Przypomnę, że chodziło o nową ulicę Świętego Wawrzyńca, mającą odciążyć Jeżyce, której budowa była wciąż odkładana.

Zaproponowana przez Michalskiego organizacja ruchu przetrwała kilka dni.  Rzeczywiście, tworzyły się gigantyczne korki. Dodajmy, że tak jest zawsze przez pierwsze dni po zmianie organizacji ruchu w dowolnym miejscu. Tym razem jednak Poznaniakom nie było dane przekonać się, jak będzie, gdy kierowcy przyzwyczają się do nowych zasad. Pismacza wrzawa wzmogła się do tego stopnia, że pod naciskiem mediów Zarząd Dróg Miejskich przywrócił możliwość przejazdu Dąbrowskiego w stronę centrum.

Minęły lata. Wkrótce będziemy mieli 10 rocznicę tego wydarzenia. Okazało się, że to Michalski miał rację, a nawet wyprzedził swoje czasy: tendencja do zamykania, czy też zwężania ulic dla samochodów w ścisłej zabudowie miejskiej to dziś tendencja w Europie dominująca. Nawet w Poznaniu, choć u nas przebija się nieśmiało i powoli.

A co tymczasem dzieje się na Jeżycach? Korki jak były, tak są. Ulica Świętego Wawrzyńca nie powstała do dziś, i nieprędko powstanie. Jeśli jedzie się dziś trochę łatwiej niż dekadę temu, to ,paradoksalnie, dzięki zwężeniu ulicy Bukowskiej – część zwykłych pasów zamieniono tam na pasy dla autobusów, co znacznie usprawniło komunikację miejską. Wielokrotnie sprawdziłem.

A pozostałością projektu  Michalskiego jest funkcjonujące do dzisiaj kuriozum: skrzyżowanie wyposażone w sygnalizację świetlną w połowie – przygotowane pod zmiany, do których nie doszło.  Codziennie na środek skrzyżowania od strony bez świateł wjeżdżają samochody, tamując ruch. Konia z rzędem temu, kto nie będąc z Poznania połapie się, jak to działa.

Może warto wreszcie coś z tym zrobić?

Dariusz Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *