piątek, 26 kwietnia

Nie kijem to pałką

fot. Darek Preiss

Prawicowe jastrzębie, nie mogąc poradzić sobie wprost ze społecznymi protestami przeciwko zaostrzeniu, już i tak drakońskiego prawa antyaborcyjnego, bojąc się debaty w parlamencie, wybrały tchórzliwie coś na kształt bypassa.

Przepchnęli zakaz aborcji przez zdominowany wcześniej przez siebie, ze złamianiem, nomen omen, ustawy zasadniczej, Trybunał Konstytucyjny. Przez ciało, które nie jest już nawet cieniem samego siebie sprzed lat– szacownego sądu czuwającego na praworządnością, powstałego zresztą na fali demokratycznych przemian w PRL-u. Jak widać, TK to tylko narzędzie, jak nóż. Można go użyć zarówno w dobrym, jak i w złym celu.

Myli się, moim zdaniem, ten kto twierdzi że zoologiczni antyaborcjoniści kierują się ideologicznym, zaślepieniem – też, ale nie tylko. Oni bardzo zimno kalkulują. Jakby do poduszki czytali Machiawellego.

Choćby epatując zdjęciami uśmiechniętych niepełnosprawnych dzieci z zespołem Downa które lewacy ponoć chcą zabijać. To czysta manipulacja.

fot. Darek Preiss

Czy ortodoksi słyszeli, na przykład, o wrodzonej wadzie cewy nerwowej, bezczaszkowiu, bezmózgowiu, zespole Pataua czy zespole Edwardsa? Przykłady można by mnożyć. Te wady mają jedną wspólną cechę: płód nimi dotknięty zwykle nie dożywa porodu, albo przy porodzie umiera. Jeśli dziecko przeżyje poród, ma przed sobą kilka godzin, dni, najwyżej kilka lat życia w niewyobrażalnych cierpieniach. Ortodoksi oczywiście o tym wiedzą, ale wygodniej im udawać, że nie. Dr Goebbels byłby z nich dumny.

PIS odrobił lekcję po tym, jak w 2007 roku po dwóch latach wprowadzania totalitarnej władzy ją stracił: zanim zaczął wprowadzać swoje porządki, zadbał , by rozmontować wszystkie bezpieczniki stojące na straży konstytucji i praworządności. W tym przejął pod kontrolę, łamiąc prawo, Trybunał Konstytucyjny.

Wcześniej zadbali też o to, by zapewnić reelekcję na prezydenta RP bezwolnej kukły chodzącej na pasku biskupów i prawicy – podpisze, co mu podsuną. Nawet ryzykując kolejną falę pandemii. Myślę, że sprawa aborcji była jedną z tych, dla których te operacje zostały konsekwentnie, krok po kroku,  przeprowadzone.

fot. Darek Preiss

Niestety w dojściu do samodzierżawia pomogła PIS-owi Platforma Obywatelska, która po odzyskaniu władzy w 2007 roku dalej ostentacyjnie lekceważyła biednych i wykluczonych społecznie w wielu aspektach życia. Niczego się nie nauczyli.

Neoliberałowie, od Balcerowicza po Tuska, jawnie i bezczelnie głosili, że jeżeli ktoś nie radzi sobie w dzikim kapitalizmie to nieudacznik, leń a pewnie i pijak. Niedwuznacznie sugerowali, że polityka socjalna to tylko niepotrzebne obciążanie podatkami biznesu.

W ten sposób pchnęli w objęcia PiS-u także tych, którzy w innej sytuacji nigdy by na katooszołomów nie zagłosowali. I jakoś wydaje mi się, że neoliberałowie prędko kolejnej szansy nie dostaną.

fot. Darek Preiss

Z drugiej strony, mieniący się liberałami chętnie ustępowali kościołowi w sprawach, które dla biznesu nie są warte splunięcia. Efekty są widoczne: dzisiaj żyjemy w kraju, w którym gdy wydaje się, że dotarliśmy do dna, znienacka słychać pukanie od spodu.

Sprawy piekła kobiet są mi dość bliskie – na pierwszym proteście pod Sejmem byłem latem 1989 roku. Potem, gdy prawica, mając miażdżącą większość głosów, uchwaliła coś co kłamliwie ogłosiła „kompromisem aborcyjnym” wydawało mi się, że gorzej już nie będzie. Mimo, że mniej więcej w tym samym czasie wepchnięto katolicką indoktrynację religijną do szkół, a polska premier, choć już odwołana przez Sejm, podpisała wiernopoddańczy konkordat, czyniący z Polski de facto watykańskie lenno. Jakże się myliłem.

fot. Darek Preiss

Przy dzisiejszych fundamentalistach w rodzaju Kai Godek, czy Krystyny Pawłowicz tamtejsi ortodoksi, z Markiem Jurkiem na czele, przeciwko których pomysłom protestowaliśmy ponad dwadzieścia lat temu w Poznaniu i w Warszawie to niemal gołębie.

Ich następcy fundują nam piekło. Wszystko w imię wolności i solidarności. Nie przypadkiem słowo „Solidarność” (przez duże S) budzi we mnie dziś już nawet nie niesmak, a obrzydzenie.

Żyjemy  w chorym kraju rodem z koszmarnego filmu Barei -czy taka, na przykład, pani Pawłowicz mogła w tej sprawie orzekać?  Rzymianie mieli w tej sprawie pogląd jednoznaczny: Nemo iudex in causa sua. W normalnym kraju włączenie tej osoby do składu sędziowskiego byłoby powodem podważenia wyroku. Być może kiedyś, gdy ortodoksi stracą wreszcie władzę, jakiś sąd w Polsce lub Europie uzna wyroki TK w niekonstytucyjnym i stronniczym składzie za niebyłe. Oby.

fot. Darek Preiss

Tymczasem jednak nie ma powodów do optymizmu. To dopiero początek serialu. Założę się, że władza zastosuje klasyczną technikę stopy w drzwiach: Skoro udało im się zabronić aborcji ze względu na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenia płodu, następny w kolejce do wprowadzenia, z pominięciem debaty parlamentarnej, będzie zakaz przerwania ciąży z gwałtu. „No, bo dziecko niczemu niewinne”. Piekło kobiet jakoś ortodoksów nie interesuje.

Będzie gorzej. W następnej kolejności fanatycy spróbują przepchnąć zakaz aborcji gdy ciąża zagraża życiu kobiety. „Skoro zmarła przy porodzie, widocznie Bóg tak chciał”.

Kto trochę interesuje się katastrofami, wie, że zwykle nie ma jednej przyczyny, tylko pechowy splot niekorzystnych okoliczności. Tak było w nieszczęsnej Polsce: wybór fundamentalisty na papieża w najgorszym z możliwych momentów, nacjonalistyczna duma z tego, że szef kościoła katolickiego jest Polakiem (a Polak z definicji ma rację, jakich dyrdymałów by nie opowiadał), i święte przekonanie, że jak ma się większość w głosowaniu, to można wszystko. Nawet uchwalić, że Ziemia jest płaska. Przekonanie, moim zdaniem, wynikające z zachłyśnięcia się wynikiem wyborów w 1989 roku.

fot. Darek Preiss

Zacytuję tu fragment piosenki mojego ulubionego Jacka Kaczmarskiego: „Uznałem, że mam prawo sądzić ludzi, dlatego tylko, że mam tę możliwość”. U Kaczmarskiego były to słowa ubeka ale, jak widać, tutaj też pasują.

Trzeba dodać do tego fakt, że opozycja solidarnościowa szukała od początku, a zwłaszcza w stanie wojennym, schronienia w kościele. Biskupi chętnie go udzielali, choć, moim zdaniem, już w pierwszych latach 80 – tych było oczywiste, że wystawią za to słony rachunek. Uważam, że trzeba to wszystko brać pod uwagę, by zrozumieć, dlaczego Polska wygląda dzisiaj tak, a nie inaczej.

Jedno mi się w tym wszystkim podoba: poznańskie biuro PiS-u mieści się przy ulicy Młyńskiej. Gdy wreszcie odsuniemy tych totalitarystów od władzy, nie będą mieli daleko tam, gdzie ich miejsce. Podatnik zaoszczędzi na transporcie. No chyba, że lekarze orzekną, iż powinni się znaleźć na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego. Wtedy z ochotą dorzucę się do podwiezienia ich do Dziekanki.

Darek Preiss

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *