piątek, 10 maja

Stara nowoczesność polskich miast

– Miliardy złotych z budżetów polskich miast wciąż idą na budowę dróg. Tak było praktycznie przez całe ostatnie 30 lat. Wciąż brakuje myślenia o klimacie, starzeniu się społeczeństwa, poważnego podejścia do zieleni. – Progresywne rozwiązania są wdrażane nie dlatego, że dany prezydent w nie wierzy. Tylko na odczepnego … – w wywiadzie Onetu ” Stara nowoczesność polskich miast” –  mówi Filip Springer, reporter, autor kilku bardzo dobrze przyjętych przez czytelników i krytyków książek o miastach i architekturze.

To dramat, także Poznania, jeśli przypominamy sobie drogowo-betonowe wizje przyszłego Miasta, udostępnione ostatnio przez magistrat. W wizji nie ma nowego parku (bez tandetnego pozbruku ala ratajski), naturalnych zbiorników retencyjnych, zamiany zabetonowanych skwerów i szerokich ulic na ciągi spacerowe z dominująca zielenią (jak robią to Wiedeń, Londyn i inne Miasta Unii), parków społecznych, ogrodów deszczowych, renaturyzowanych strumieni, rozwiązań proklimatycznych. Zieleń miejska w tej wizji to element dodatkowy, kwiatek do kożucha; infrastruktura niebieska praktycznie jest niezauważalna.

– Niestety, z polskimi miastami nie zadziało się to, co zadziało się z polskim systemem bankowym po 1990 roku. On bazuje na najbardziej nowoczesnych rozwiązaniach, jakie wtedy były. Niestety w miastach to się nie wydarzyło i miliardy poszły na miasta budowane archeologią, myśleniem latami 60. I to mnie najbardziej boli – mówi Springer

Samorządy mają do tego w ogóle narzędzia?

– Mają – odpowiada Springer – mogą organizować panele obywatelskie dające poczucie sprawczości, prawdziwą rewitalizację, czyli taką z silnym komponentem społecznym, animować rozdział środków na działanie tych wspólnot. Może zatrudniać ekspertów, jak Gdynia z UrbanLabem, żeby radzili, jak wydatkować środki i wyznaczali kierunki zmian. Masę rzeczy można robić.

Rondo Kaponiera w Poznaniu. Przykład myślenia o nowoczesności rodem sprzed 50 lat Foto: Jakub Kaczmarczyk / PAP
Rondo Kaponiera w Poznaniu. Przykład myślenia o nowoczesności rodem sprzed 50 lat

Nowoczesność polskich miast polega na tym, że bierze się rozwiązanie, które było nowoczesne 50 lat temu i je trochę odmalowuje. Nie ma w tym żadnej progresywności, to wsteczniactwo czystej wody. Nie ma od tej postawy wyjątków. Trudno znaleźć miejsca, w których się rozumie, że za chwilę naszym największym marzeniem będzie stabilne trwanie w status quo. Że mówienie dziś o rozwoju, to jest już gadanie z przeszłości – mówi Filip Springer* w rozmowie z Piotrem Kozaneckim*.

  • Polskie miasta mają za sobą 30 lat nieprzerwanego rozwoju. Ale Springer i Kozanecki uważają, że ten rozwój nie odpowiada na wyzwania XXI wieku. Polskie miasta są nowoczesne po staremu, wg wzorców nowoczesności sprzed 50 lat
  • – Zaproszono mnie kiedyś na konferencję samorządowców i zadano mi temat wykładu: “Czy Polska jest już w ekstralidze europejskich miast?”. Płacili dobrze, innych wymagań nie mieli, więc pojechałem i półtorej godziny mówiłem o tym, jak bardzo polskie miasta NIE SĄ w żadnej ekstralidze – opowiada Springer
  • Nasze samorządy wykonały natomiast ogromną pracę w walce o przyciąganie inwestorów, redukowanie bezrobocia, mają osiągnięcia, jeśli chodzi o czystość i bezpieczeństwo
  • Minęło 30 lat od pierwszych wyborów samorządowych z 27 maja 1990 roku

 

 

 

foto: kanion ulicy Garbary, zdjęcie Rady Osiedla Stare Miasto

Poznań od lat betonowieje, jest wyjaławiany z obszarów zielonych. Krocząca zabudowa przedmieść, gdzie na małych działkach dom i betonowa kostka koło domu zajmuje 70% działki, wielkopowierzchniowe markety z betonowymi parkingami o powierzchni kilku tyś. m2 bez jednego drzewa, modernizowane ulice z usuwanymi drzewami, w miejsce dorodnych drzew rekompensaty w postaci sadzenie drzewek wysysają zieleń z miasta.

Drzewa postrzegane są jako przeszkoda w zagospodarowaniu i użytkowaniu danego terenu oraz źródło uciążliwości w jego utrzymaniu lub zagrożenie dla otoczenia w przestrzeni publicznej. W dzielnicach ogołoconych z enklaw zieleni projektuje się tereny sportowo-rekreacyjne wycinając dziesiątki drzew, pod budowę parku Starołęka Mała wycięto 180 drzew, w wielkim blokowisku wykonuje się „park” będący zlepkiem luźnych świetlistych skwerów połączonych asfaltowo-betonowymi ciągami dróg pieszo-rowerowych wszędzie panuje tandetny pozbruk. 

Zasypuje się naturalne obniżenia retencyjne – dyrekcje wydziałów UM są informowani, ale nikogo to nie interesuje. Deweloperzy degradują tereny przeznaczone w studium zagospodarowania przestrzennego pod zieleń, aby wymuszać pozwolenia budowlane, będąc właścicielami tereny niszczą obszary określane w mpzp jako tereny zieleni, zasypują lokalne mokradełka. Kogo to w Urzędzie Miasta obchodzi?

Tnie się drzewa, a sadzi drzewka. nawet za 50 lat nie osiągną rozmiarów starych, dobrych naszych drzew.

foto: Wyspa ciepła. Wybudowany market, bez posadzenia choćby jednego drzewa

Ca. miliard zł przeznacza się rocznie na inwestycje infrastrukturalne, planuje sztuczne zbiorniki retencyjne osadzane na totalnie zdegradowanych bujnych ekosystemach, buduje przeskalowany ciąg ulicy Naramowickiej, wylewa  miliony m3 betonu, … i ani słowa o powiększaniu świata zieleni i nowych parkach bliżej śródmieścia, zazielenianiu starych ulic..  … żal

foto: Stadion Szyca, od wielu lat zaniedbana,  nie wykorzystana enklawa zieleni w centrum Miasta

pełny tekst wywiady z Filipem Springerem na Onecie:  https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/30-lat-samorzadu-w-polsce-stara-nowoczesnosc-polskich-miast-wywiad-z-filipem/yzew20z?utm_source=l.facebook.com_viasg_wiadomosci&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2

Wiesław Rygielski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *