sobota, 11 maja

Piszcząca zmyłka

Fot. ZDM

Od dłuższego czasu w Poznaniu montuje się sygnalizacje świetlne ze wspomaganiem akustycznym, ułatwiającym korzystanie z przejść niewidomym i słabo widzącym. To ze wszech miar chwalebne rozwiązanie, ale niewłaściwie stosowane może w skrajnym przypadku stanowić dodatkowe zagrożenie.

Myślę o tak zwanych przejściach etapowych, które w naszym mieście są prawdziwą  zmorą.

Nie dość, że nie sposób przejść za jednym razem na drugą stronę wielopasmowej ulicy, nawet sprintem, to najczęściej zielone zapala się w kratkę, według jakiegoś dziwnego wzoru: czerwone, zielone znowu czerwone po drodze na drugą stronę ulicy. Zmienne programy sygnalizacji jeszcze sytuację komplikują. Po raz kolejny potwierdza się, że autorzy programów kierują się tylko oczekiwaniami kierowców.

Sam, nieźle widząc, nieraz gubię się w tych kombinacjach świateł, a co dopiero, gdy się tylko słyszy.

Wprawdzie piszczałki używają różnych tonów, ale to pomaga tylko miejscowym, dobrze znającym konkretne przejście. Dla niezaznajomionych z lokalną specyfiką może wręcz stanowić zagrożenie – sygnał akustyczny zaprasza do wejścia na jezdnię, gdy akurat świeci się czerwone.

Nie uważam, że należy rezygnować z akustycznej sygnalizacji. Jest wyjście znacznie prostsze, choć zapewne nie ucieszy ono kierowców, bo uderzy w tak zwaną świętą przepustowość – rezygnacja z przejść wieloetapowych, z wielu powodów bardzo uciążliwych dla pieszych.

Darek Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *