piątek, 10 maja

Na granicy państw i kultur

fot. Ela Preiss

Sosnowiec –miasto, które powstało w sposób wyjątkowo przewrotny. Przez wieki było w tym miejscu kilka wsi, a miasto rozpoczęło swoją historię całkiem niedawno od budowy dworca, a nie rynku, jak to zazwyczaj drzewiej bywało. Mówi się, że Sosnowiec powstał na hałdach. Istotnie, jest dzieckiem rewolucji przemysłowej, powołane do życia ukazem carskim jako Sosnowice.

Skąd ta granica kultur? Wprawdzie złoża węgla, które przesądziły o powstaniu Sosnowca jako miasta, nie uznają granic, ale ludzie już tak. I obszar bogaty w węgiel został pocięty granicami pomiędzy trzech zaborców. Granice ich imperiów zbiegały się w tak zwanym Trójkącie Trzech Cesarzy – w (dzisiejszym) Sosnowcu właśnie, a konkretnie w pobliżu stacji granicznej Maczki na Drodze Żelaznej Warszawsko Wiedeńskiej.

fot. Ela Preiss

Dzisiejsze centrum Sosnowca powstało wokół dworca, położonego, jakże by inaczej, o rzut beretem od granicy z Prusami, później Cesarstwem Niemieckim. Wokół niego chaotycznie rozwijało się miasto, do dzisiaj wyglądające jak poszatkowane. Rynku jak nie było, tak nie ma, bo tak zwana patelnia jest tylko jego nieudaną imitacją.

Miasto ma taką strukturę chociażby dlatego, że było budowane na wariackich papierach, bez pozwoleń, których władze carskie nie dawały: właściciel gruntu stawiał drewnianą szopę, potem w jej wnętrzu powstawał właściwy budynek, często bez żadnych planów, na oko i czuja budowniczych. Na koniec szopę rozbierano. Z doświadczeń tych skorzystali zresztą w twórczy sposób polscy duchowni katoliccy: do niewielkiej kaplicy dobudowali niby to prezbiterium, które okazało się kilkakrotnie większe od pierwotnej budowli. Ta ostatnia stanowi teraz zaledwie kruchtę  kościoła, który góruje nad okolicą.

Proces chaotycznego rozwoju trwał niemal do końca PRL – vide takie osiedla jak Zagórze (które zresztą swego czasu było samodzielnym miastem).

fot. Ela Preiss

Ale pozory mylą: Sosnowiec to miasto gdzie naprawdę jest co oglądać: choćby Cmentarz Czterech Wyznań – świadek kulturowego tygla sprzed lat. Byli tu, obok Polaków, Rosjanie, Żydzi, Niemcy i nie tylko. To także miasto ciekawej architektury – zarówno kamienic, jak i fabrykanckich pałaców. Zwłaszcza wnętrza tych ostatnich zaskakują przepychem, którego nie powstydziłaby się niejedna rezydencja monarsza.

Jak przystało na okno wystawowe imperium carów, tuż obok dworca pyszni się cerkiew prawosławna pod wezwaniem świętych: Wiery, Nadziei, Luby i ich matki Zofii. Wielką część centrum zajmuje piękny Park Sielecki – miejsce tak nieoczekiwane w osadzie fabrycznej.

Niemal każdy wie o Kiepurze – Chłopaku z Sosnowca. Ale warto wymienić też: Polę Negri (to ją zbulwersował brak rynku) Władysław Szpilman, Włodzimierz Tetmajer czy Zbigniew Białas.

fot. Ela Preiss

Niedawno więcej o tym niezwykłym mieście Poznaniacy mogli dowiedzieć się z wykładu Tomasza Grząślewicza. Swój wykład pod tytułem „Sosnowiec. Na granicy kultur” wygłosił w naszym mieście na zaproszenie Stowarzyszenia Łazęga Poznańska przy wsparciu Urzędu Miasta Poznania.

Tomasz Grząślewicz to z zawodu tłumacz, ale także regionalista, redaktor portalu I Like Zagłębie. Miłośnik Zagłębia Dąbrowskiego, organizator spacerów historycznych i literackich, który, dodajmy, ma między innymi poznańskie korzenie.

Podczas wykładu można było otrzymać niezwykle interesującą książkę „Śladami Zbigniewa Białasa. Przewodnik literacki po Sosnowcu”. Wbrew tytułowi, nie tylko o literaturze tam mowa. Co bowiem z literaturą ma wspólnego ceramiczny kafelek w podłodze?

Wykładowi towarzyszyła wystawa „Klatki schodowe w starych kamienicach”

Darek Preiss

Zobacz zdjęcia z wystawy o klatkach schodowych:

fot. Ela Preiss

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *