wtorek, 7 maja

Godziny pozorów

Fot. UMP

Uważam tak zwane godziny dla seniorów za jeden z najbardziej idiotycznych pomysłów obecnej władzy. Nic to nie daje, tylko niepotrzebnie antagonizuje pokolenia (czyżby odwieczna zasada divide et impera?). Prawdziwe zagrożenie jest gdzie indziej.

[poll id=”40″]

Sklepy nie są wcale matecznikiem koronawirusa. Co więcej, epidemiolodzy raczej są w tej kwestii zgodni – przy zachowaniu podstawowych zasad, jak maski, dystans społeczny, dezynfekcja rąk i przestrzeganie limitów osób – sklepy są w czas pandemii zaliczane do miejsc bezpieczniejszych.

W wyniku idiotycznego zarządzenia o godzinach senioralnych stracą natomiast sklepy, zwłaszcza te w centrum, gdzie zakupy robi się okazjonalnie, przy okazji załatwiania innych spraw. Dwie godziny w środku dnia będą praktycznie martwe, gdy idzie o obroty, tym bardziej, że seniorzy niechętnie korzystają z tych przywilejów.

Rację mają handlowcy, którzy postulują, by raczej przywrócić możliwość handlu w niedzielę – to by w naturalny sposób zmniejszyło tłok w sklepach, którego rząd się tak boi. Ale na to nigdy nie zgodzi się kościół, na którego smyczy chadza obecna władza, i który de facto stał za zakazem handlu w niedziele.

Zagrożenie dla seniorów jest realne, ale z zupełnie innej strony. Paradoksalnie, by mu zapobiec, rząd musiałby podjąć decyzję bardzo niepopularną, która jednak prędzej niż przypuszcza większość z nas, stanie się koniecznością: zamknąć szkoły i przejść  na tryb nauki online (wiąże się z tym wiele problemów, ale to osobny temat). Godziny dla seniorów to tylko zasłona dymna, udawanie, że się coś robi.

To szkoły są prawdziwym rozsadnikiem koronawirusa. Młodzi ludzie, których doświadczenie życiowe dąży do zera, w dodatku wydaje się im, że są nieśmiertelni, są prawdziwym zagrożeniem. Działają tu te same mechanizmy, które sprawiają, że młodzi powodują najwięcej wypadków drogowych będących skutkiem bezmyślnej i agresywnej jazdy.

Mieszkam w pobliżu dwóch szkół średnich. Codziennie widzę, jak hordy młodzieży ciągną po lekcjach na przystanki. Może jedna czwarta nosi maski. O dystansie społecznym zapomnij. Widziałem też podobną grupę w parku. Tam wprawdzie nie ma obowiązku noszenia masek, ale pod warunkiem zachowania dystansu społecznego. Młodym to furda – idą stadem jak barany. Więcej – widziałem grupę nastolatków ostentacyjnie popijających piwo – oczywiście bez masek – pod okiem kamery miejskiego monitoringu.

Wymieniają się wirusami nawet o tym nie wiedząc, nie mówiąc już o głębszej refleksji.

Wracają potem do domów o roznoszą zarazę dalej. To nie klient sklepu, ale ukochany wnuczek sprzeda ukochanej babci Covid 19, i przez chwilę nie zastanawiając się, co czyni, wyśle ją przedwcześnie na cmentarz.

Darek Preiss

[poll id=”40″]

PS. Poznań już jest w czerwonej strefie. Wkrótce czytaj na naszej stronie.

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *