sobota, 11 maja

Rozbrat zostaje

Fot. Ela Preiss

Dawno nie słyszeliśmy o Rozbracie. A jest to miejsce, któremu Poznań bardzo wiele zawdzięcza. Przez 16 lat neoliberalnego koszmaru to tam można było odetchnąć świeżym powietrzem. Dużo się od tych czasów zmieniło, ale wciąż należy patrzeć władzy na ręce.

Paradoksalnie, w mieście duszącym się w korporacyjnych odorach powstało miejsce jedyne w swoim rodzaju – centrum niezależnej kultury, ale przede wszystkim punkt oporu i działań społecznych. Aż trudno uwierzyć, że to już ćwierć wieku. Minęła jak chwilka.

To na skłocie Rozbrat zaczął się ruch lokatorski przeciwko czyścicielom kamienic, kiedy o speckomisjach badających te przekręty jeszcze nikomu się nie śniło. Pamiętam regularne oblężenie kamienicy przy Stolarskiej, kiedy to gangsterzy w drogich garniturach musieli odejść z podkulonymi ogonami.

Warto wspomnieć też o ruchu związkowym spod znaku Inicjatywy Pracowniczej, który musiał zastąpić kunktatorskie i tchórzliwe OPZZ i “Solidarność”, zainteresowane przede wszystkim przywilejami swoich działaczy.

Teraz nad Rozbratem wisi widmo licytacji i eksmisji, choć coraz więcej jest dowodów na to, że „wierzyciele” nabyli ten kawałek miasta z naruszeniem prawa. Sobotnia demonstracja przypomniała nam, że licho nie śpi.

Fot. Ela Preiss

Pochód przeszedł z Pułaskiego przez Jeżyce – a więc jedną z tych historycznych dzielnic Poznania, których mieszkańcy najbardziej stracili na przemianach ustrojowych. Mieszkańcy obserwowali demonstrujących z okien.

Mógłbym napisać, że teraz to Rozbrat potrzebuje mieszkańców naszego miasta, by stanęli w jego obronie, ale czy na pewno? Pewnie by się to przydało, ale nie wątpię, że społeczność skłotu poradzi sobie sama, jeśli będzie musiała.

Pytanie, czy Poznań poradzi sobie bez Rozbratu?

Zobacz galerię zdjęć:

Fot. Ela Preiss

 

Darek Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *