wtorek, 8 października

W drodze do piekieł

fot. Leszek B.

Kolejka do Term Maltańskich w minionych dniach przypominała wędrówkę do piekła, całe godziny stania w trzydziestostopniowym upale.

Sztandarowa inwestycja w Poznaniu, otwarta z wielkim zadęciem, okazała się, najzwyczajniej w świecie, niewydolna. Tymczasem, niegdyś rozsiane po całym mieście, lokalne odkryte pływalnie znikają z pejzażu Poznania.

Prezes spółki Termy Maltańskie przyznaje, że pechowcom przyjdzie czekać w kolejce nawet kilka godzin, choć to wszak przedsięwzięcie komercyjne i stojący w kolejce na tę wątpliwą przyjemność wydają własne, niemałe zresztą, pieniądze. Bo wyczerpany został limit wejść do obiektu.

Co trzeba mieć w głowie, aby stać w takiej kolejce”, “To trzeba mieć z głową, żeby w 30 stopniach, w pełnym słońcu, czekać x godzin, żeby nie mieć gdzie w środku palca włożyć”, “To jest chore, lepiej do lasu albo nad jezioro, jakiś staw czy kałużę w okolicy pojechać…” — komentują internauci (jak informuje portal e-poznan.pl).

Najwyraźniej, dla Poznaniaka jak coś jest za darmo, to niewarte zachodu.

Tymczasem lokalne letnie pływalnie, do niedawna działające na zasadzie usług komunalnych, a nie biznesu nastawionego na zysk, zmieniają się w ruiny. Albo i gorzej – ta z Osiedla Piastowskiego posłużyła jako dół do zwalania wszelkiego śmiecia z budowy stadionu Lecha.

Jako listek figowy, na zewnątrz ruiny urządzono skatepark, z rzadka nawiedzany przez entuzjastów jazdy na desce. Mieszkańcom pozostaje… kolejka do Term Maltańskich.

darp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *