sobota, 21 września

Podwójne standardy miasta

fot. Darek Preiss

Oto, jak Zarząd Dróg Miejskich potraktował wniosek Rady Osiedla o wyznaczenie w najbardziej niebezpiecznych miejscach przejść dla pieszych przez drogę rowerową wzdłuż Grunwaldzkiej: hurtowo odmówił wyznaczenia takich przejść. Jak się jednak okazuje, można było zrobić inaczej. Dlaczego tylko w jednym miejscu?

ZDM stoi na stanowisku, że pieszym powinny wystarczyć tak zwane „przejścia sugerowane”, czyli obniżone krawężniki, albo podobne ułatwienia niepoparte jednak żadnym oznakowaniem. To istny legislacyjny nowotwór. Są to „przejścia” tylko z nazwy, bez realnego umocowania w prawie o ruchu drogowym (art. 2 pkt 11a).
Takie pseudo przejście dla rowerzysty jest po prostu kolejnym odcinkiem drogi, pieszy natomiast jest w takim miejscu intruzem. Oznacza to, że rowerzyści mogą pieszych w takich miejscach lekceważyć: mają pierwszeństwo, które na normalnym przejściu miałby pieszy.
Pieszy persona non grata?
Ponieważ rowerzyści pędzą wzdłuż Grunwaldzkiej z dużymi prędkościami, Rada Osiedla Grunwald Południe poprosiła ZDM o wyznaczenie w najbardziej niebezpiecznych miejscach regularnych, kodeksowych przejść dla pieszych, z oznakowaniem pionowym i poziomym.
Oto lista, patrząc od Junikowa w stronę centrum:
• Grunwaldzka 154 – przejście przed społeczną szkołą podstawową
• Grunwaldzka/Palacza
• Grunwaldzka/Marszałkowska
• Grunwaldzka/Grochowska przy przystankach tramwajowych
• Grunwaldzka 76 – przed obiektem użyteczności publicznej
• Grunwaldzka 74 – przed obiektem opieki zdrowotnej
A teraz fragmenty uzasadnienia uchwały Rady Osiedla: „Rada Osiedla, zdając sobie sprawę z wyjątkowości stosowania przejść dla pieszych przez drogi rowerowe, uznaje za bardzo ważne zwiększenie uprawnień pieszych we wskazanych miejscach, co wynika z nie uwzględnienia w tych miejscach rozwiązań zwiększających uważność prowadzących pojazdy rowerowe i hulajnogi oraz nie uwzględnienia czynników rozpraszających prowadzących rowery, jak nieczytelne ciągi piesze z przejść przez ulicę klasy głównej, brak dobrej widoczności, nienaturalne kształtowanie toru jazdy skłaniające do ścinania łuków i krawężniki oraz wysepki do omijania oraz szerokości niezgodne z Zarządzeniem Prezydenta dotyczącym standardów infrastruktury rowerowej”.
I dalej: „Rada Osiedla nie zgadza się z twierdzeniami, że rowery poruszając się w większości prędkościami poniżej 30 km/h, nie tworzą zagrożeń, a przede wszystkim niewygody w poruszaniu się pieszo”.
fot. Darek Preiss

Odpowiedź ZDM-u, podpisana przez Radosława Ciesielskiego, zastępcę dyrektora do spraw inwestycji, jest kuriozalna: „Zarząd Dróg Miejskich podtrzymuje stanowisko wyrażone we wcześniejszej korespondencji, w którym wskazano, że ZDM realizuje przejścia sugerowane przez drogi rowerowe. Nie stosuje natomiast na w/w przejściach oznakowania poziomego i pionowego jako zajmującego przestrzeń na chodnikach oraz utrudniającego zimowe utrzymanie chodników”.

Urzędnicy nie odnieśli się do konieczności zapewnienia bezpieczeństwa pieszym, zadbali natomiast o wygodę swoich służb. Warto pamiętać, że ostateczną decyzję podejmuje w takich sprawach Miejski Inżynier Ruchu.
To jednak nie wszystko, czyli gra sugestii
Okazuje się, że są równi i równiejsi.  W jednym z miejsc ujętych na liście Rady Osiedla – przed szkołą społeczną – wyznaczono coś, co wprawdzie przejściem kodeksowym nie jest, ale zwraca uwagę cyklistów na konieczność zachowania szczególnej ostrożności.
W dodatku zrobiono to niekonsekwentnie, bo tylko w jednym miejscu ze znacznie dłuższej listy, którą przygotowała Rada Osiedla. Szkoda przy tym, że o takim zamiarze nie poinformowano radnych.
Przed szkołą nie ma wprawdzie zebry i znaku informacyjnego D-6b, jest natomiast znak ostrzegawczy A-17, który “ostrzega o miejscu na drodze szczególnie uczęszczanym przez dzieci lub o bliskości takiego miejsca“.
Takie znaki powinno się ustawić przed wszystkimi przejściami „sugerowanymi” o których mowa w uchwale Rady Osiedla Grunwald Południe – wszędzie tam blisko do szkół lub przedszkoli. To by zapewne wystarczyło, by powstrzymać rowerzystów od ustanawiania rekordów prędkości, ale tego nie zrobiono.
fot. Darek Preiss

Nawiasem mówiąc, na kolejnych zdjęciach widać stosowane w Poznaniu sposoby montażu znaków pionowych, które nie pociągają za sobą konieczności zajęcia chodnika ani utrudnień w utrzymaniu zimowym.

Argumentacja ZDM-u to więc bujda na resorach. Wystarczy chcieć i trochę pomyśleć, czego wyraźnie poznańskim drogowym urzędnikom nie staje.
Różnica pomiędzy przejściem przy szkole społecznej a innymi jest pozorna.
Wszak w innych punktach z listy też przez drogę rowerową przechodzą dzieci i młodzież, ale i osoby wymagające szczególnej uwagi: starsze, z ograniczoną sprawnością ruchową lub wzrokową (co nie zawsze jest widoczne) i innymi deficytami.
Czyżby szkoła społeczna była przez władze miasta traktowana priorytetowo? Jakie były kryteria decyzji? Postaramy się tego dowiedzieć.
Postaramy się też dowiedzieć, dlaczego miasto, wzbraniając się przed wyznaczaniem przejść dla pieszych na drogach rowerowych zasłania się kosztami – w końcu to, co uczyniono przed szkołą społeczną nie jest ani trochę tańsze.
Może chodzi tu o coś innego – obejście przepisu w prawie drogowym zapewniającego na przejściach pierwszeństwo pieszym?
Żenada, że takie rozwiązania popierają miejscy rowerzyści, do niedawna wspólnie z pieszymi zmagający się z hegemonią kierowców.
Darek Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *