
Niecodzienne wydarzenie poetyckie zagościło w Galerii Jerzego Piotrowicza „Pod Koroną” przy poznańskiej ulicy Kramarskiej. Swoje i nie tylko wiersze śpiewali Luiza Szumiłło i Michał Sławski. W repertuarze znalazły się też utwory Polaków więzionych przez rosyjskiego okupanta w Gułagu Workuta w latach 1945 – 1957. Była to premiera tego tomu.
Wykonawcy rozpoczęli od wierszy współczesnych – swoich, ale i Eli Preiss. W drugiej części zaprezentowali utwory Franciszka Obuchowskiego, Zygmunta Sajdaka (lub C I), Zygmunta Wysockiego i Józefa „Janusza” Zwinogrodzkiego (?), Nie zabrakło też wierszy autorów nieznanych z nazwiska.
Tom, z którego wiersze zaśpiewane w galerii pochodzą czekał na wydanie aż 70 lat. Wcześniej nie było ku temu warunków. Wiersze zostały w 1957 roku przeszmuglowane z łagru Workuta przez więźnia Franciszka Obuchowskiego.
Więźniowie pisali, na czym się dało: głównie na strzępach łagrowych koszul, ołówkami skradzionymi magazynierom i tym podobnie. Następnie ukrywali je w kurtkach i czapkach. Nosili cały czas przy sobie, gdyż pozostawione bez opieki szybko znikały. Nie było to bezpieczne – zwłaszcza w czasach stalinowskich za pisanie i przechowywanie własnej twórczości groziły surowe represje.
Warunki życia więźniów poprawiły dopiero po śmierci Stalina w roku 1953. W obozie wybuchł wtedy, inspirowany przez Polaków, strajk więźniów. Krwawo stłumiony, doprowadził jednak do poprawy losu katorżników: obozy zagłady zamieniono w obozy ciężkiej pracy przymusowej. Zwiększono też głodowe racje żywnościowe, rodzinom zezwolono na odwiedziny. Zaczęto płacić więźniom za pracę symboliczne kwoty i zezwolono na przepustki do miasta. W ten sposób Franciszek Obuchowski stał się posiadaczem zeszytu.
Istniał jeszcze jeden zbiór wierszy, niestety, skonfiskowany przez strażników wskutek donosu.
Po warunkowym zwolnieniu w roku 1957 Franciszek Obuchowski przemycił zbiór wierszy do Polski Ludowej. Ryzykował podwójnie: raz podczas kontroli przy wyjściu z obozu, drugi raz na granicy opuszczając ZSRR. Znalezienie przy nim wierszy opisujących obozowe życie mogło się tragicznie skończyć.
Obuchowski miał szczęście wracając do Polski. Totalitarnej, ale jedynej, jaka wówczas była, gdzie ucisk władz był jednak wyraźnie mniejszy niż na nieludzkiej ziemi. Wielu więźniom, nawet po zwolnieniu, kazano osiedlić się w ZSRR, w wybranych przez władze miejscu.
W Polsce zbiór wierszy był przez dziesięciolecia przechowywany na plebanii w Złocieńcu. Obuchowski nie doczekał jego wydania. Depozytariuszami zbioru wierszy stali się córka Barbara i jej mąż Stanisław. Dwadzieścia lat temu sprawą zainteresowała się Luiza Szumiłło, potem dołączył Michał Sławski. Dopiero oni doprowadzili do wydania tomu.
Luizę Szumiłło łączą z Franciszkiem Obuchowskim więzy krwi. Ich przodkowie mieszkali we wsi Nowa Ruda, dzisiaj na terenie Białorusi. Spotkali się przypadkiem, w latach 90 – tych na ziemiach zachodnich, dokąd zawędrowali, w Złocieńcu właśnie.
Zobacz fotoreportaż:
fot. Ela Preiss
darp