
Nie można mieć do niego pretensji, że „zdradził” nas w Jałcie.
Nie zdradził. Wszak był prezydentem Stanów Zjednoczonych, a nie Polski. To oczywiste, że realizował amerykańskie, a nie polskie interesy. Inna sprawa – w tak głupi sposób, że pozwolił komunizmowi zakorzenić się, na zgubę USA, w Azji Południowo Wschodniej. Do dzisiaj odbija się im to czkawką, i jeszcze długo się poodbija.
Dlaczego jednak honorować Franklina Delano Roosevelta nazywając jego imieniem jedną z najważniejszych ulic w Poznaniu?
Nie pojmuję.
Zasadniczo, jestem przeciwny ciągłym przemianowywaniom ulic. Tym razem jednak bym uczynił wyjątek. Ten człowiek nie zasługuje na uhonorowanie w żadnym polskim mieście. Nic dla Polski nie zrobił. Raczej przyczynił się do kolejnego zaboru.
Darek Preiss