Gdyby zamknąć oczy i posłuchać prezydenta Jacka Jaśkowiaka albo co opisują jego ludzi w magistracie (jak wiceprezydent Bartosz Guss i tak dalej) to Poznań pod względem ochrony przyrody miejskiej, naturalnej retencji i adaptacji do katastrofalnych zmian klimatycznych jest miastem progresywnym jak najbardziej progresywne miasta świata, niemal wzorcem … jak wzorzec metra z Sevres spod Paryża. Tyle, że chyba już większości Poznaniaków oczy się otworzyły.
W grobie się przewraca Klemens Mikuła, projektant Malty, jak widzi do czego dopuszcza jego wnuk Łukasz Mikuła, przewodniczący Komisji Planowania Przestrzennego Rady Miasta. Bo skarb Poznania – rejon Malty – jest w opałach. Malta to poznański „Central Park” (vide New York), nie śmie tu powstawać zabudowa kubaturowa. A powstaje i powstawać będzie. Inwestorzy już przebierają nogami.
Klemens Mikuła był niezadowolony jak już powstawał budynek Term Maltańskich, krytykował, że jest zbyt wyniesiony w terenie, a nie utopiony w zieleni. To co pan Mikuła powiedziałby teraz na monstra betonowe na pierwszym planie Malty?
Tymczasem mamy w mieście bulwersujące przypadki wrogiej mieszkańcom pełzającej betonozy. Co roku wybucha kilka konfliktów społecznych o zieleń. Enklawy zieleni, stare drzewa giną, znikają na naszych oczach. Urzędnicy są tak sprytni w tej materii, że można napisać cały podręcznik „ jak zabić drzewo, jak pozbyć się zieleni wysokiej” w Poznaniu.
Reakcją mieszkańców na wycinki drzew w lasach miasta i wokół przez Lasy Państwowe była inicjatywa Moratorium na wycinkę drzew – zlekceważone przez autokratycznego Jaśkowiaka. Aktualnie w Radzie Miasta leży Inicjatywa Uchwałodawcza Mieszkańców 1%, która żąda od prezydenta ochrony zieleni w mieście również w drodze wykupu parcel z rąk prywatnych. Bo wszelkie sondaże pokazują, że mieszkańcy Poznania chcą miasta zielonego i z czystym powietrzem!
Nadzieją i dla Malty, która na zawsze powinna zostać głównie enklawa zieleni, jak i skubanej inwestycjami przyrody miasta jest zmiana elit rządzących miastem, a przynajmniej wprowadzenie do Rady Miasta niezależnych radnych, którzy czuwać będą nad interesami zwykłych mieszkańców miasta. Najważniejszą ze spraw, która jest nadrzędna nad wszystko inne, jest odrzucenie obecnej demokracji fasadowej na korzyć demokracji partycypacyjnej czyli „aktywnego uczestnictwo obywateli w podejmowaniu decyzji, które mają bezpośredni związek z funkcjonowaniem społeczności, których są członkami”. Realna partycypacja społeczna w Poznaniu pozwoli na rozwój Poznania w oparciu o prawdziwe konsultacje społeczne, których rekomendacje będą respektowane przez wybieralne władze miasta.
Partycypacja jest jedynym panaceum na sojusz elit miejskich z częścią deweloperki wrogiej przestrzeni publicznej i biznesem nie liczącym się z wolą i interesem mieszkańców. Głosujemy na niezależnych kandydatów do rad gminnych.
wr