Poznańskie obchody Święta Niepodległości miały dotąd formę, której zazdrościli nam mieszkańcy wielu miast, gdzie tego dnia ulice są areną zadym prowokowanych przez nacjonalistów. To może się jednak zmienić.
Poznań 11 listopada był dotąd areną radosnego świętowania imienin ulicy Święty Marcin, okraszonego oficjalnymi uroczystościami. Tym razem, mimo rozkopanego centrum, imieniny też się odbędą, ale nie tylko one.
Oto gruchnęła wieść, że poznańscy nacjonaliści pozazdrościli warszawiakom, i proklamowali swój marsz niepodległości. Jak wyjaśniają w magistracie, prezydent Jacek Jaśkowiak nie pochwala wprawdzie tego pomysłu, ale nie ma prawnych możliwości jego zablokowanie. Namawiają go wprawdzie do tego aktywiści Lewicy Razem, ale raczej jest mało prawdopodobne, by odniosło to skutek.
Aktywiści podkreślają, że do zakazania demonstracji nacjonalistów powinno wystarczyć to, co środowiska narodowo – kibolskie wyprawiały dotąd na swoich marszach. Ogłosili dzisiaj, że będą namawiać Jaśkowiaka, by jeszcze raz przemyślał swoje stanowisko.
Tymczasem do pierwszej konfrontacji doszło już teraz, podczas konferencji prasowej, na której lewicowcy poinformowali o swoim zamiarze. Obok dziennikarzy pojawili się też reprezentanci narodowców. Obie strony twierdzą, że chodzi im o godne świętowanie, ale każda widzi to inaczej.
Kością niezgody stał się już język, w którym do siebie przemawiali: to co dla jednych jest dopuszczalne, dla drugich jest absolutnie nie do przyjęcia.
Aktywiści Lewicy Razem podkreślają, że organizatorzy Poznańskiego Marszu Niepodległości to środowiska skrajnie prawicowe, a ich wizytówką są akty wandalizmu, z podpaleniem prywatnego mieszkania w Warszawie włącznie. Apelują, by tych przemocowych wzorców do Poznania nie przenosić.
Zwracają też uwagę, że manifestacja narodowców interesują się pracownicy rosyjskiego konsulatu, któremu to państwu często jest z polską skrajną prawicą po drodze. Obawiają się, że Rosjanie wykorzystają marsz propagandowo.
Przypominają, że podczas tegorocznego Marszu Równości nieliczna, lecz hałaśliwa kontrdemonstracja Wildeckich Fanatyków (związanych ze środowiskiem kibolskim) wykrzykiwała hasła pełne nienawiści, z nawoływaniem do przemocy, z morderstwami włącznie – podkreśla Kucharski.
Michał Kucharski z Lewicy Razem uważa, że prezydent Jaśkowiak mógł zakazać marszu narodowców – ze względu na ich wcześniejsze „dokonania”, powtarzające się od lat na marszach czy choćby propagandę antyunijną, gdzie UE nazywa się Czwartą Rzeszą, hasła homofobiczne albo antyukraińskie.
Nie bez znaczenia jest też łamanie przez skoligacone z nacjonalistami środowiska antyszczepionkowe przepisów sanitarnych w czasie pandemii.
Organizator marszu Paweł Malicki podkreśla, że prawo do zrzeszania się i manifestowania swoich poglądów jest podstawowym, konstytucyjnym prawem każdego obywatela, stąd skandaliczne są próby zablokowania Poznańskiego Marszu Niepodległości. Oskarża lewice o ciągoty do ograniczania tego prawa. Malicki zapewnia, że na manifestacji będzie miejsce dla każdego, kto czuje się Polakiem i zechce przejść przez Poznań pod flagą biało – czerwoną. Hasłem marszu ma być: „Łączy nas Polska”.
I jedni, i drudzy zapowiadają, że będą monitorować przebieg manifestacji i interweniować, gdy tylko zauważą jakiekolwiek przejawy agresji czy zagrożenie bezpieczeństwa. Możliwości są tutaj rozmaite, od upomnienia, przez wykluczenie osoby czy grupy z marszu aż do rozwiązania całego zgromadzenia.
darp