piątek, 7 listopada

Gdzie indziej się da

fot. Portal Samorządowy

Największy w Polsce ruch miejski (Miasto Jest Nasze)  ma 16 radnych w Warszawie. U nas się nie da.Przynajmniej dotąd.

Po wejściu do rad, zawiązaniu lokalnych koalicji, zwiększeniu naszej reprezentacji różne rzeczy szybciej się dzieją. Już nie musimy czekać, aż politycy łaskawie pochylą się nad problemem, bo przeczytają o nim po raz trzeci na pierwszej stronie gazety – mówi Jan Mencwel, warszawski radny reprezentujący stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.

Jesteśmy skuteczni jako stowarzyszenie, bo poza radnymi miasta i dzielnic, mamy też trzy koalicje rządzące w dzielnicach – dodaje Eryk Baczyński, przewodniczący MJN.

Jan Mencwel, radny Warszawy i były przewodniczący MJN: – To, co się zmieniło przede wszystkim, to fakt, że tematy, które wcześniej były zupełnie nieobecne nawet w dyskusji na radzie miasta, teraz powoli stają się głównymi tematami. Na przykład temat mieszkalnictwa, z którym wracamy praktycznie na każdej sesji, ciągle wywołuje żywe dyskusje.

JM:  często bywa tak, że typowani przez ruchy miejskie kandydaci na prezydentów, burmistrzów czy radnych po wygranych wyborach zmieniają barwy i przystępują do partii politycznych. W MJN  motywacją jest to, żeby działać, ludzie, którzy mają naprawdę ideowy kręgosłup i nie podejmują działań dla kariery, stołków, aby się wylansować.

JM:Myślę, że przez ostatnie lata ruchy miejskie były impulsem do wprowadzania nowych tematów do debaty i potem też do polityki. Począwszy od kwestii smogu, którą też wywołały ruchy miejskie, po kwestie związane z transportem, zielenią, a obecnie z mieszkalnictwem, bezpieczeństwem. Teraz powstaje pytanie, czy będziemy dalej inspirować te zmiany, czy zrobimy krok dalej: będziemy podmiotem tych zmian, po prostu samemu je wprowadzając.

 

A czy tworzy się przestrzeń do tego, żeby ruchy miejskie stały się jakimś rodzajem partii politycznej?

JM:Na pewno w gronie ruchów miejskich wyczuwa się marzenie o ogólnopolskiej sile politycznej, która by była prawdziwą, skuteczną i nową jakością, która może też byłaby pożądana przez wyborców. My takich decyzji na razie nie podejmujemy, mamy za sobą dopiero pierwszy rok kadencji w samorządzie i bardzo dużo spraw do załatwienia w Warszawie. Na razie się skupiamy na tym.

Co wam wydaje się w tym momencie najważniejsze do zmiany w samorządzie?

EB: – Najważniejsza jest walka z patologią samorządową. Ukuło się takie twierdzenie, że reforma samorządowa jest jedną z najbardziej udanych reform w historii Polski. Jest to z naszej perspektywy dyskusyjne, a nasze oczekiwania nie zmieniają się od lat. 

Chcemy, żeby władze samorządowe były transparentne, żeby zakończył się proces kupczenia stanowiskami w spółkach gminnych, żeby prezydenci podawali się weryfikacji co jakiś czas, tak jak obecnie, gdy tylko dwie kadencje mogą sprawować urząd. Nie podoba nam się to, że samorządowcy chcą zapis o dwukadencyjności zmienić. Chcemy, żeby miasto faktycznie należało do mieszkańców. W obecnej sytuacji dochodzi do zabetonowywania partii władzy, która może się okopać i tak ustawić warunki wyborów, żeby pozostać na stołkach w nieskończoność.

oprac. Wiesław Rygielski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

https://www.facebook.com/aglomeracja.net
YouTube