sobota, 14 grudnia

Epopeja Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Poznania 2023 zakończona

grafika: SIP Geopoz

Prace kilkudziesięcioosobowego zespołu Miejskiej Pracowni Urbanistycznej trwały 3 lata. 11 lipca br. po burzliwej dyskusji z radnymi opozycji, aktywistów miejskich i protestach działkowców z ROD, radni głosami radnych KO i Wspólnego Poznania projekt nowego Studium uchwalili.

Cóż, kierunek zmian w Studium jest dobry, widać dużą zmiana w podejściu obecnej kadry MPU do przestrzeni urbanistycznej, coraz rzadszego dobra w Poznaniu. Widać, że planiści MPU są świadomi ewoluujących oczekiwaniami mieszkańców wobec roli i traktowania środowiska przyrodniczego, i oczekiwań zwiększenia troski o zieleń miejską przez władzę miasta. Jednak MPU zabrakło odwagi lub – co jest bardziej prawdopodobne – ulegli presji neoliberalnego  lobby polityków PO i urzędników rządzących miastem.  Inaczej wylano by ich z roboty. Znając dotychczasowe „roboty” dyrektor Studium Katarzyny Derdy i jej współpracowników, których cenię (poza p. Kijowskim, którego nie cenię) nie wierzę, że mogli popełnić aż tyle uchybień nie przystających do potrzeb współczesnego miasta, które musi, MUSI!  adaptować się do nowego świata, świata nieuchronnego kryzysu klimatycznego, bioróżnorodności, energetycznego, demograficznego, a za tym wszystkim społecznego i migracyjnego. A Studium powinno być tworzone w świetle polityki klimatycznej jaką Poznań potrzebuje na dziś … a nie ma.

Poznań potrzebuje osiągnięcia stanu równowagi pomiędzy terenami zabetonowanymi i zielonymi, zgodnie z współczesnymi trendami progresywnych miast świata, włącznie z obetonowywaniem poważnych fragmentów miasta i tworzeniem parków, enklaw zieleni nieurządzonej, ogrodów społecznych, ogrodów deszczowych, retencjonujących wody opadowe obszarów podmokłych. Wzorce mamy z wielu miast świata. Beton znika z Paryża! Już niedługo ruszy proces zazieleniania stolicy Francji, którego celem jest zazielenienie ponad 50 procent miasta. Paryskie Champs-Élysées, czyli Pola Elizejskie, mają zamienić się w zielony deptak. Zamiast ulicy i aut, będą drzewa i chodniki. Ma zostać usuniętych 140 tys. miejsc parkingowych w okolicy kultowego placu, planuje się ograniczenia ruchu drogowego o 50 proc.

Radny PiS Grześ twierdził, że w Studium nie widać kierunku w jakim powinien rozwijać się Poznań. To nieprawda. Planiści miejscy jednak dokonali zwrotu w kierunku już przetartego szlaku  progresywnym miast Unii, Stanów, Australii, Azji, aby zmieniać zmienić oblicze coraz bardziej zabetonowywanego miasta, już w najbliższej przyszłości narażonego na katastrofalne zjawiska przyrodniczy  (por. gigantyczne niespotykane pożary w  Szwecji, Australii, USA i Kanadzie, Belgia-Niemcy powódź 2021, blisko 200 osób zginęło, katastrofalna susza w Katalonii 2023 i powódź stulecia we Włoszech w bogatym regionie Bolonii, susza hydrologiczna, glebowa, rolnicza od lat w Polsce).

Oczywiście nie można mówić o mieście-ogrodzie (Londyn, koncepcje „miasta-ogrodu” Ebenezera Howarda sprzed 100 lat), mieście biofilnym (Singapur), mieście gąbce (16 miast Chin, w Unii Berlin i Kopenhaga), mieście, gdzie władze zachęcają mieszkańców do usuwania betonowych płyt i sadzenia roślin(Rotterdamu), gdzie są zazielenione superkwartały ulic przeznaczonych wyłącznie dla pieszych (Barcelona). W Studium nie znajdziemy uznanie dla koncepcja przebudowy miasta jak Sztokholmu w „miasto ekologiczne” (ecomunicipality) czy niemieckiego Freiburga w miasto samowystarczalne energetycznie lub budowa eksperymentalnego miasta najbardziej „ekologicznego” – Greensburg w USA. Nie ma śmiało kreślonych planów przebicia przez miasto zielonych korytarzy  (por. Montreal).  W naszym Studium zmiany tyczono są jakby nieśmiało, z obawy przed rekinami deweloperki i elektoratem klasy średniej zakochanej w samochodach i starym mieszczańskim stylem życia.

Jaka jest praktyka w Poznaniu? Interesy deweloperów i inwestorów są wciąż priorytetowe. Busines as usual. MPU ustąpiło proekologicznym interesantom w zasadzie tylko w sprawach o mniejszej randze ważności. Fakt: odrzucona kilkadziesiąt wniosków osób prywatnych i drobnych firm o odstąpienie od zmiany terenów przeznaczonych na zieleń na tereny pod zabudowę, jednocześnie „wynagradzając” silniejszych deweloperów/inwestorów gruntami pod zabudowę.

Kraków wymyślił projekt urbanistyczny „Klimatyczny kwartał”, Gdańsk, Warszawa, Kraków, Wrocław, Bydgoszcz już jakiś czas realizują ideę błękitno-zielonej infrastruktury. A Poznań?  Na potęgę betonuje co się da, a dla pozoru ekologiczności kilka podrzędnych uliczek zyskało drzewa i mikrorabatki. Kliny zieleni są zabudowywane – wystarczy popatrzeć na Sołacz, który został poszatkowany zabudową, a na kolejne tereny zielone ostrzą sobie zęby deweloperzy. Naturalna retencja jest w odwrocie (Górczyn, Morasko), piękne wytopiskowe jezioro Umultowskie na Morasku oddano w prywatne ręce totalnego niszczyciela świata przyrody i krajobrazu. Dla szalonej wizji prezydenta miasta drzewa chciano wyciąć  nawet na głównej ulicy miasta i w ich miejsce posadzić nowe patyczaki. Betonoza trawi miasto, podobnie samochodoza i wroga gentryfikacja. Wciąż nie pokonaliśmy „polskiej szkoły psucia przestrzeni publicznej”. Ale w greenwashing’u magistrat jest dobry!

Czego zabrakło po stronie organizacyjnej:

Niby była Komisja ds. Studium, prowadzona przez progresywnego radnego PO Matuszak … tyle, że finalnie radny został przez szefów klubu radnych PO spacyfikowany niczym buntownika Randalla McMurphy’ego w filmie Milosa Formana „Lot nad Kukułczym gniazdem” – totalnie skapciał. Niby były konsultacje społeczne – nie najgorsze w świetle fatalnych w innych sprawach w mieście – jednak jakieś pozbawione parcia na osiągania konsensusu.

– zabrakło zaś koreferatu SARPu (dla studium 2008 wciąż mocno aktualny), który powinien być obligatoryjnie zamawiany i poddany społecznej dyskusji. To chociaż byłaby namiastka partycypacji obywatelskiej w mieście fasadowej demokracji. Coś jak partycypacja społeczna w Barcelonie i Amsterdamie, skutkująca tym, że oba miasta się zielenieją, bo wiele spraw miejskich oddano społeczeństwu.

– analiza stanu istniejącego była niedostateczna, zwłaszcza dla mieszkańców o orientacji przyrodniczo ekologicznej. W zespole przygotowującym Studium widoczny jest brak współpracy z zaawansowanymi praktykami sfery przyrody i ekologii, czerpania wiedzy od ekspertów naukowych i ludzi od szeregu lat związanych z ochroną środowiska. Swoisty autarkizm MPU odbił się na jakości zapisów studium w zakresie przyrodniczo-ekologicznym.

– bardzo powierzchowna była analiza terenów obecnej małej retencji, potencjalnej małej retencji,  sieci hydrologicznej (cieków i rowów bardzo zapuszczonych w mieście), zabrakło dobrej analizy rozkładu mokradeł, obszarów podmokłych, terenów zalewowych, które powinny być polderami wód opadowych i powodziowych, a projektowanie studium to dobra ku temu okazja. W ten sposób z oglądu umyka wiele terenów, które bezwzględnie powinny być chronione, a nawet naturyzowane. Terenów gdzie w sytuacji podtopień czy powodzi błyskawicznych  powinna dokonywać się retencja naturalna najbardziej pożądana i preferowane przez dyrektywę unijną. Tu należałoby zaniechać projektów budowlanych i małej zabudowy, która czy to szkodziłaby tym terenom, czy nie byłaby dostosowana do okresowego zalewania (place zabaw, tereny rekreacyjne, boiska sportów amatorskich).

– pominięto relacje urbanistyki miejskiej ze zjawiskiem smogu, który corocznie „męczy” wiele kwartałów miasta. Brak analizy rozkładu zanieczyszczeń powietrza. W Krakowie do studium wykonano mapę Krakowa z obszarami przewietrzania miasta – w Poznaniu również potrzebne byłoby komputerowe modelowanie przemieszczania się i siły wiatru, aby wskazać tereny korytarzy przewietrzania i tereny słabej wentylacji. Nie tylko w skali całego miasta ale i jego kwartałów. To klimatolodzy zajmujący się modelowaniem i aktywiści antysmogowi analizujący pomiary mierników zanieczyszczenia powietrza,  powinni być ekspertami od spraw zrębów urbanistyki współgrającej z klimatem dla planistów MPU. To po szczegółowej analizie materiału z modelowania matematycznego powinno nastąpić wyznaczenie nienaruszalnych korytarzy przewietrzania miasta oraz identyfikacja zasmogowanych kanionów ulicznych, które powinny zostać poddane likwidacji (np. w ul. Garbary).

Wykonanie modelowania rozkładu zanieczyszczenia powietrza – o co apelowali aktywiści Koalicja Antysmogowej Bye Bye Smog  – storpedowała dyrektor Wydziału Klimatu i Środowiska UMP M. Żmuda, specjalistka od wód, wieloletni pracownik państwowej instytucji (RZGW, obecnie Wody Polskie), która latami szkodziła polskiej hydrologii i której bezczynność zamordowała Odrę w 2021r.

A w walce ze smogiem Poznań dołuje…. w rankingu smogowych miast ekspertów „Polityki Insight” za 2022 – Indeks sprawdzający i porównujący polityki i strategie prowadzone na rzecz poprawy jakości powietrza w ośmiu miastach wojewódzkich – 6 miejsce na 8 miast wojewódzkich w indeksie kopciuchy i kontrole to mierny wynik Poznania.

– wszelkie fachowe analizy energetyczne wskazują, że przyszłość energetyki leży w OZE i energii jądrowej. W Unii znajdują się już miasta, które są samowystarczalne pod względem energetycznym. Również w Polsce są miasta, które budują swoją niezależność energetyczną na bazie OZE. W świecie swoją pozycję zaczyna zaznaczać energetyka jądrowa w formule małych modułowych reaktorów jądrowych. Dalekowzroczność planistów i we współpracy z energetykami powinna wyznaczyć na terenie miasta znacząco więcej miejsc na lokalizacje miejskich farm fotowoltaicznych jak i miejsc pod lokalizacje jednego/więcej SMR-ów oraz magazynów energii.

W podsumowaniu:

– od dekad w świeci wyznacza się strefy mieszkalne ( zazielenione) i strefy industrialne (bez zieleni). W Polsce to wszystko jest miksowane. Czy dalej tak będzie?  Czy nie trzeba by wyznaczyć Industrial Zones (parki przemysłowe  to nie dokładnie to)?

– ze spraw o szerszym kontekście odrzucony został wniosek do Studium, w tym o wyróżnienie w Studium na terenie Moraska  zespołu przyrodniczo-krajobrazowego „Morasko” o powierzchni 24,1 km2, utworzonego uchwałą CV/610/94 z 10.05.1994 roku i uwzględnienie potrzeby jego ochrony na terenach przeznaczonych do zabudowy (większe % powierzchni biologicznie czynnej) i bez zabudowy.  Zespół ten wraz z wejściem w życie Ustawy z dnia 7 grudnia 2000 r. o zmianie ustawy o ochronie przyrody stracił status ochronny, co dzisiaj jest negowane m.in. przez GIOŚ. Ze względu na walory przyrodnicze i rekreacyjne warto by było przywrócić ochronę nad nazwa Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy.

– chybione są argumenty przesądzające o przeznaczeniu terenów pod zabudowę deweloperską: „negatywne skutki finansowe dla miasta” – miasto z uporem godnym lepszej sprawy wciąż nie chce wykonywać analizy wartości usług ekosystemowych jakie świadczy zieleń urządzona czy nieurządzona na dyskutowanych działkach. Wyliczenia te mogłyby radykalnie zmienić postrzeganie terenów przez planistów i radnych i zapobiec ich zabudowie.

– cieszy przyswajanie pewnych dobrych wzorców z progresywnych miast „zachodu”:  budowa miasta 15 minutowego (dostęp mieszkańców do terenów zielenie), liczne łączniki zieleni będące łącznikami komunikacyjnymi.

– łączniki zieleni to jedna z najlepszych innowacji poznańskiego studium. Należałoby jednak wprowadzić podobną kategorię urbanistyczną – łączniki komunikacyjne, częstsze ciągi pieszo rowerowe pomiędzy równoległymi ulicami, element bardzo istotny, jeżeli miasto miałoby stawać się bardziej przyjazne dla pieszych i rowerzystów.

– bezcenne są sformułowane w Studium zasady rozwoju  funkcjonalno-przestrzennego miasta, w tym szczególnie:

  • Zasady zagospodarowania i kształtowania systemu zieleni miasta
  • Zasady kształtowania klinowo-pierścieniowego systemu zieleni
  • Zasady kształtowania łączników zieleni
  • Zasady ochrony i kształtowania terenów zieleni urządzonej

Generalnie nowe studium jawi się jako projekt bez własnego, specyficznego wyrazu. Nie położy tamy typowemu polskiemu chaosowi urbanistycznemu: raz, bo nie ma rangi prawa miejscowego, dwa – ponieważ li tylko kontynuuje dotychczasowy dominujący kierunek rozwoju urbanistycznego miasta, choć z cennym pewnym zwrotem ku wizji miasta zrównoważonego i gotowego na zmiany klimatyczne (szkoda, że zwrotem tak nie wystarczającym).

Pomimo niedostatków, wielu nie satysfakcjonujących kompromisów i rozczarowań dobrze, że radni Studium uchwalili. Brak nowego Studium byłby gorszym rozwiązaniem dla przestrzeni urbanistycznej Poznania. Teraz zaś mamy czas na korekty w ramach tworzenia obowiązkowego Planu Ogólnego, który ma zastąpić Studium już w 2025 r.

Wiesław Rygielski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *