czwartek, 27 marca

Ekrany jak więzienie

Fot. Darek Preiss

Kolejarze chwalą się ostatnio pomiarami hałasu przy torach. Przedsięwzięcie jak najbardziej chwalebne, tylko co z niego wynika? Środki zaradcze przypominają strzelanie z armaty do muchy. Kosztem pasażerów.

Kto podróżował remontowaną właśnie linią z Poznania do Wrocławia albo, na przykład, też przebudowywaną Katowice – Kraków może poczuć się jak na więziennym spacerniaku. Mierzące po kilka metrów w górę ekrany akustyczne ciągną się kilometrami, nawet tam, gdzie niczego za nimi nie ma poza polami i lasami. Także ich wysokość jest mocno przesadzona.

Rzadko trafiają się przezroczyste. Niemal wszystkie są szarobure, jak właśnie więzienny mur. Takie są najtańsze, w dodatku kuszą domorosłych malarzy, którzy podpisują się na nich swoimi bazgrołami niczym psy na latarniach. Wątpię, czy takie „ozdoby” mogą się przysłużyć przyciąganiu pasażerów.

Nawet zresztą tam, gdzie artyści z Bożej łaski nie dotarli wystarczy kilka miesięcy kursowania pociągów, by szare ściany pokryły się brunatnym pyłem.

Co ciekawe, można odnieść wrażenie, że owe ekrany, szpetne jak noc listopadowa, sytuowane są ni z gruszki ni z pietruszki: Są linie prawie w całości nimi ogrodzone i takie, gdzie niemal ich nie ma.

Odnoszę wrażenie, że na takiej ochronie przed hałasem korzysta tylko jedna grupa – ci, którzy szpetne ekrany produkują i montują.

Darek Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *