
Pod takim hasłem w niedzielę odbyły się demonstracje w kilku miastach, między innymi w Poznaniu, na Starym Rynku. Protest, który rozpoczął się o siedemnastej pod pomnikiem Świętego Jana Nepomucena i zgromadził kilkaset osób.
– Protesty dla wolnej Palestyny nie ustają i są ważniejsze niż kiedykolwiek – powiedział Franek Sterczewski, poseł i współorganizator poznańskiego protestu. Zaapelował, by uczestnicy protestu na znak sprzeciwu wobec polityki Izraela ubierali się na czerwono.
Demonstranci nie ukrywają, że nie wierzą w dobre intencja Izraela ani Hamasu. Mamy do czynienia raczej z taktycznym rozejmem, niż początkiem prawdziwego procesu pokojowego. Uczestnicy nieśli między innymi flagi Palestyny.
Niektórzy domagali się postawienia premiera Izraela, Benjamina Netanjahu, albo całego izraelskiego rządu, przed międzynarodowym sądem.
Dostało się prezydentowi Poznania Jackowi Jaśkowiakowi za to, że chce jechać na do Izraela na konferencje dotyczącą bezpieczeństwa. Protestujący uważają, że nie można uczyć się tego od morderców, bo padło i takie określenie.
Chcą też na znak protestu zerwania współpracy z izraelskim miastem Ra’anana. Skandowali: między innymi „Izrael morduje, Jaśkowiak współpracuje” czy „Jaśkowiak wspiera ludobójstwo”. Nieśli portret ministra Radosława Sikorskiego i lalki oblane czerwoną farbą.
Podobne demonstracje odbyły się w Warszawie, we Wrocławiu i w Krakowie.
mik
