
Warszawa bije się z myślami. Tamtejsi radni dziwnie pojmują interes społeczny i zagłosowali przeciw ograniczeniu sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych. W argumentacji odwoływali się nawet do Ku-Klux Klanu i komunizmu. Bronili prawa Polaków do zakupów spożywczych. Tymczasem nie odwołali się do sondaży pokazujących, jak skutki ograniczenia wpływają na spokój i bezpieczeństwo tam, gdzie obowiązuje.
Poznań wciąż czeka na ograniczenie sprzedaży alkoholu. Trwają konsultacje, rozmowy i protesty. Temat jest bardzo ważny i wyraźnie podchwytywany przez lokalne media. Opinię wyrażają między innymi Rady Osiedli. To akurat znany wybieg poznańskich władz, by odwoływać się do nich zwłaszcza wtedy, kiedy temat wydaje się im kontrowersyjny. Czy taki jest? Raczej nie, choć bo Polki i Polacy, piją więcej niż w latach 10 lat temu to jednocześnie większość z nas chciałaby ograniczyć możliwość zakupu choćby słynnych „małpek”, które zamiast w śmieciach częściej lądują na chodnikach i w lasach.
Problem pokazuje raport OECD opublikowany w lutym tego roku. Piejmy jako naród średnio 11 litrów czystego alkoholu na osobę rocznie. Jesteśmy więc w czołówce w tej organizacji. Gdy u innych spożycie spada to u nas od 2010 roku wzrosło. Trzeba też przypomnieć, że średnie spożycie oznacza włączenie do tej statystyki również niemowląt i dzieci. Aż jedna trzecia osób dorosłych regularnie spożywa w Polsce alkohol. Statystycznie oznacza to sześć lub więcej porcji alkoholu przy jednej okazji. Problem ten dotyczy głównie mężczyzn, którzy piją trzykrotnie więcej niż kobiety, co nie znaczy że również wśród nich alkoholizm nie jest rosnącym zagrożeniem.
Takie są fakty. Ktoś jednak wpadł w partii Polską rządzącej, że nie fakty, a emocje są kluczowe. W Warszawie, która siłą rzeczy jest najbardziej medialnym miastem w kraju, uznano, że przeciw walce z alkoholizmem i nadmiernym spożyciem alkoholu trzeba wytoczyć najcięższe działa. Małpek broniąc jak Kmicic Częstochowy. Była to zresztą kolejna wpadka Koalicji Obywatelskiej, której radni najgłośniej obawiali się powrotu Gomułki i wzrostu przestępczości bo ograniczy się dostępność alkoholu.
I zamiast zadziałać, jak Szczecin (gdzie większość też ma PO), poznańscy radni głowią się nad problemem. Nad Zalewem Szczecińskim nocna prohibicja przeszła i nikt nie kładł się jak Rejtan by do niej nie dopuścić. W Poznaniu nie wszystkie osiedla poparły ograniczenie spożycia i to naszych radnych wyraźnie niepokoi. Choć znalazła się rada (na Piątkowie), która poparła by prohibicję od szóstej wydłużyć do ósmej rano. Bo na butelki po wódce, albo puszki po piwie można natknąć się nad Wartą, Cytadeli, czy pod sklepem na Jeżycach.
Po weekendzie butelki masowo lądują (choć może w tym względzie zmieni coś system kaucyjny) w koszach na śmieci na rogu pawilonów handlowych na Winogradach. Bo jednak wstyd wystawić je przy sąsiadach pod blokiem. Strach przed zdecydowanym stanowiskiem w sprawie ochrony zdrowia, życia i przyszłości polskiego systemu opieki, jest wśród radnych Poznania silniejszy. Kiedy w Warszawie działacze lewicy słusznie atakują rządzących stolicą Polski, u nas nieliczni jednak radni tak zwanej lewicy nabrali wody w usta. Mimo, że 62 procent obywateli kraju jest za taką nocną prohibicją.
Zaledwie kilka tygodni temu wybitny siatkarski trener, człowiek, który Polsce dał pierwsze po 30 latach medale w tej dyscyplinie skrytykował nas za sposób picia i alkoholizm. Raul Lozano, bo o nim mowa, stwierdził, że moglibyśmy w niejednym sporcie osiągnąć więcej gdyby nie to, że nawet zawodowi sportowcy za często zaglądają do kieliszka.
W Wielkopolsce rośnie za to liczba plotek, co zrobi Rada Miasta Poznania. Może prohibicja będzie tylko w części miasta? Tam, gdzie działacze osiedlowi nie mieli wątpliwości czy ważniejsze są zyski alkoholowych gigantów, czy życie i zdrowie współobywateli. A może radni odwołają się, jak w Warszawie do wolności jednostki? Uznają, że alkohol nie szkodzi rodzinom, więzom społecznym i systemowi opieki zdrowotnej? Mnożą się
Państwo Radni! Zakaz sprzedaży alkoholu nocą to nie jest totalitaryzm. To dbałość o nas wszystkich. Decyzja jest prosta.
Maciej K. Były radny osiedlowy, działacz społeczny
