czwartek, 18 kwietnia

Złota Pieczęć dla pracowników szpitala Strusia

fot. UMP

Złota Pieczęć Miasta Poznania w tym roku wyjątkowo trafiła nie do jednej osoby, lecz do wielu. Jacek Jaśkowiak, prezydent miasta, przekazał ją pracownikom Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. J. Strusia. To symboliczne podziękowanie za ich niestrudzoną walkę z pandemią i wysiłek włożony w ratowanie życia pacjentów.

Tegoroczne wręczenie Złotej Pieczęci odbyło się w niezwykłych warunkach. Zamiast uroczystości w reprezentacyjnych pomieszczeniach Centrum Kultury Zamek, było spotkanie przed miejskim szpitalem. Tam Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania, wręczył statuetkę pracownikom Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. J. Strusia.

Szanowni Państwo, jeszcze rok temu wszystko było normalne: dorośli chodzili do pracy, dzieci do szkoły, wychodziliśmy do kina, teatru, restauracji – mówił Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania. – Słyszeliśmy, że gdzieś w Chinach pojawił się wirus, ale to było daleko. Jeszcze w marcu rządzący zapewniali nas, że będzie bezpiecznie. Właśnie od pracowników szpitala im. J. Strusia usłyszeliśmy po raz pierwszy, że sytuacja jest poważna.

fot. UMP

Dzięki tym informacjom jako pierwsi w Polsce zamknęliśmy szkoły, a kolejne wydarzenia pokazały słuszność tej decyzji. W niezwykle trudnych warunkach, w niewygodnych kombinezonach Państwo wyszli na pierwszą linię frontu.

Słyszeliście teorie, że COVID-19 to ściema, koronawirusa nie ma, a w szpitalu leżą statyści, mierzyliście się z nieuzasadnionymi zarzutami – i przez ten cały czas nadal leczyliście swoich pacjentów. Bardzo Wam za to dziękuję.

W imieniu całej załogi szpitala Złotą Pieczęć odebrali: Bartłomiej Gruszka, dyrektor placówki, Izabela Kuraś, pielęgniarka naczelna oraz Janusz Rzeźniczak, kierownik pracowni serca i naczyń szpitala im. J. Strusia.

Dziękuję za tę nagrodę – mówił Bartłomiej Gruszka. – Jesteśmy jednym z pierwszych szpitali jednoimiennych, jakie powstały w Polsce. Owszem, wylała się na nas fala hejtu, ta nagroda dodaje więc sił do dalszej pracy. Od marca pomogliśmy wielu osobom, wielu pacjentów uratowaliśmy. Gdyby część z nich zgłosiła się szybciej do szpitala – śmiertelność byłaby mniejsza. Dlatego apeluję: jeśli ktoś się źle czuje, niech zrobi sobie wymaz i nie boi się szpitala.

Pracownicy Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. J. Strusia są na pierwszym froncie walki z pandemią już od marca 2020, kiedy to placówka została przekształcona w szpital jednoimienny. Od tamtej pory codziennie trafiają tam zakażeni koronawirusem pacjenci z całego regionu.

fot. UMP

O ich zdrowie i życie walczy ponad 1200 pracowników personelu medycznego – to pełni oddania lekarze i lekarki, pielęgniarze i pielęgniarki, technicy czy ratownicy medyczni. Nad sprawnym funkcjonowaniem placówki czuwa też ponad 100 pracowników administracji, a podobna liczba osób dba o to, by budynek był czysty i wszystkie instalacje działały bez zarzutu.

fot. UMP

Pandemia to był najcięższy okres w naszym życiu, zarówno pod względem fizycznym i psychicznym – mówił dr n. med. Janusz Rzeźniczak, kierownik pracowni serca i naczyń w szpitalu im. J. Strusia. – Jedna trzecia z nas przeszła już COVID, każdy w jakimś momencie był na kwarantannie. Wszyscy też przeżywamy nadmiarowe zgony – to nie jest łatwe nawet dla doświadczonych lekarzy. Wielu pracowników miało swoje plany związane z rozwojem zawodowym, rezydenci przyszli do nas się uczyć, a trafili na pole walki. To dla nich rok wyrwany z życia – ale jesteśmy lekarzami, wiemy, że to nasze zadanie. Bardzo dziękujemy za tę nagrodę, jest dla nas ważna.

O ciężkiej pracy całego zespołu najlepiej świadczą liczby. Od 16 marca do szpitala zgłosiło się już ponad 18,4 tysiąca pacjentów, a prawie 6,2 tysiąca z nich musiało zostać tam dłużej – obecnie do placówki przy ul. Szwajcarskiej trafiają wyłącznie pacjenci z potwierdzonym zakażeniem i w ciężkim stanie, ale w pierwszych miesiącach pandemii przyjeżdżały tam również osoby, które nie wymagały hospitalizacji. Wszystkich jednak trzeba było poddać testowi na obecność koronawirusa – dzięki specjalistycznemu sprzętowi, który miasto Poznań kupiło już w pierwszych tygodniach epidemii, w szpitalu przetestowano do tej pory blisko 26 tysięcy osób.

fot. UMP

Walka z wirusem nie jest łatwa – pracownicy szpitala im. J. Strusia codziennie stają oko w oko ze śmiercią swoich pacjentów. Częściej jednak pomagają im wrócić do zdrowia – od początku pandemii uratowali ponad 3,8 tysiąca osób, z których wiele leżało już w bardzo poważnym stanie pod respiratorami. Dzięki poświęceniu całego zespołu mogli bezpiecznie wrócić do swoich rodzin.

W starciu z pandemią szpitalowi pomaga miasto Poznań, które tylko w 2020 roku przekazało placówce niemal 6 mln zł dotacji. Największą kwotę (5,1 mln zł) przeznaczono na zapewnienie właściwej infrastruktury technicznej szpitala, w tym na remonty i na utworzenie wieloprofilowej sali operacyjno-zabiegowej (hybrydowej). Miejska dotacja pozwoliła też na zakupy inwestycyjnie (łącznie ponad 860 tys. zł), niezbędne po wybuchu pandemii koronawirusa.

Wsparcie przekazały również rady osiedli oraz liczni poznaniacy – zarówno osoby prywatne, jak i firmy. Od marca 2020 roku miasto jest w nieustannym kontakcie z pracownikami szpitala zakaźnego przy ul. Szwajcarskiej, sprawdza potrzeby i nadzoruje prowadzone zbiórki. Wszystkie otrzymywane darowizny sprzętowe są wykorzystywane do leczenia pacjentów zakażonych Sars-CoV-2, wszystkie przekazywane pieniądze są również przeznaczone na ten cel.

mik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *