wtorek, 16 kwietnia

Wstrzymana wycinka na Starołęce

Fot. Lesław Rachwał

Pierwszym efektem dzisiejszego spotkania mieszkańców Starołęki z wiceprezydentem Jędrzejem Stolarskim jest wstrzymanie wycinki drzew w miejscu, które miasto planuje przekształcić w teren rekreacyjny. Jak się okazało, wbrew stanowisku mieszkańców. Teraz obie strony mają zastanowić się, jak inwestycja ma docelowo wyglądać. Jedno jest pewne – mieszkańcy nie zgadzają się na wycinkę drzew, a pod topór przeznaczono aż 180.

Według aktualnych planów, w ramach inwestycji, zwanej Parkiem Rekreacji Starołęka Mała, mają powstać: boisko, plac zabaw i zewnętrzna siłownia. Obiektom tym ma towarzyszyć parking. Park zaplanowano na obszarze między ulicami: Okopową, Folwarczną i R. Maya.

Kluczową kością niezgody jest 180 starych drzew, które musiałyby być wycięte, gdyby park miał powstać według planu przygotowanego przez Poznańskie Inwestycje Miejskie i Poznańskie Ośrodki Sportu i Rekreacji. W zamian instytucje samorządowe planowały zostawić zaledwie sześć dorosłych i posadzić około 90 młodych drzewek.

Fot. Lesław Rachwał

Nie trzeba być przyrodnikiem, by wiedzieć, że tak zwany efekt ekologiczny młode drzewka zapewnią dopiero za kilkadziesiąt lat (zależnie od gatunku), mówiąc wprost, kiedy urosną, o ile wcześniej nie uschną.

Mniej więcej do września ubiegłego roku miasto konsultowało się z nami, mieszkańcami – mówi Aneta Mikołajczyk, architekt krajobrazu. – Powstałe wówczas plany mieszkańcy akceptowali. Niestety, później kontakt się urwał. A w styczniu wydane zostały decyzje zezwalające na wycinkę drzew – podkreśla.

Ku zaskoczeniu i przerażeniu mieszkańców, wczoraj na teren planowanego parku weszły ekipy drwali. Mieszkańcy zadziałali natychmiast – udało się umówić na dzisiaj rano spotkanie z wiceprezydentem Stolarskim, odpowiedzialnym między innymi za zieleń miejską.

To zasługa przede wszystkim Pawła Sowy, radnego ze stowarzyszenia „Prawo do Miasta” – podkreśla Aneta Mikołajczyk. U wiceprezydenta spotkało się dość, zwłaszcza jak na poznańskie warunki, szerokie grono: prezes PIM Jaromir Weigel, zastępca dyrektora POSiR-u Piotr Marszałek, oraz trzech przedstawicieli stowarzyszenia Zielona Starołęka, dwie osoby z koalicji Zazieleń Poznań i Wiesław Rygielski, przewodniczący poznańskiej Komisji Dialogu Społecznego. Był też radny Sowa.

Fot. Lesław Rachwał

Najważniejszym ustaleniem spotkania jest to, że wycinka zostaje natychmiast wstrzymana. Mieszkańcy i inni zainteresowani otrzymali te aktualne plany, z możliwością wniesienia uwag – Mamy ich sporo, i to zrobimy – zapowiada Aneta Mikołajczyk. Dodaje też z zadowoleniem – Prezydent Stolarski stwierdził, że inwestycja jest dla nas, mieszkańców, więc nie ma sensu forsować jej w kształcie, którego nie akceptujemy i niepotrzebnie wyrzucać pieniędzy.

Darek Preiss

A tak plany wycinki komentuje na facebooku Wiesław Rygielski:

Musze napisać o arcy absurdzie – prezes PIMu (Poznańskie Inwestycje Miejskie, inwestor z ramienia miasta) dowodził, że drzewa na i w otoczeniu placu zabaw trzeba wyciąć, bo może oberwać się jakaś gałąź i zranić dziecko. Można by zatem pomyśleć i zgłosić do władz miasta wniosek o wycięcie wszystkich drzew na cmentarzach bo tam też chodzą ludzie z dziećmi, a nawet spędzają dłuższy czas, np. 1 listopada. Matki zaś wchodzące z dziećmi do lasku czy parku to wyrodne matki – nie dbają o bezpieczeństwo dzieci. Ileż tam groźnych drzew, ile mają zabójczych konarów. A na ul. Dąbrowskiego, o zgrozo, też rosną duże, niebezpieczne drzewa – przecież i tam może ułamać się skrytobójczy konar. A dzieci – jak przecież wiemy – najczęściej chodzą pod drzewami właśnie wtedy, kiedy mamy porywiste wiatry i wichury łamiące drzewa. Absurd, absurd, i to mówi prezes wielkiej spółki miejskiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *