piątek, 29 marca

Solaris stoi, czy nie całkiem? Inicjatywa Pracownicza za strajkiem. Aktualizacja

fot. Twitter Agnieszki Dziemianowicz – Bąk

Od poniedziałku w podpoznańskich zakładach Solarisa w Bolechowie i w ich filiach trwa strajk generalny. Ma podłoże płacowe – strajkujący uważają, że rekordowymi zyskami firma podpisująca raz za razem lukratywne kontrakty na dostawy autobusów, powinna podzielić się z pracownikami.

Kością niezgody okazała się wysokość podwyżek zaproponowanych przez zarząd firmy.

Po miesiącach mediacji, które rozpoczęły się we wrześniu ubiegłego roku,  strajk rozpoczął się w poniedziałek 24 stycznia o szóstej rano, 10 dni po dni podpisania kolejnego dużego kontraktu. Decyzja zapadła wcześniej, konieczne było jednak przeprowadzanie referendum strajkowego. Przez ten czas trwał impas. Za strajkiem opowiedziały się konkurencyjne związki zawodowe – OPZZ i Solidarność. Wcześniej, w listopadzie na terenie zakładów odbyła się pikieta.

fot. Twitter Adriana Zandberga

Albert Wojtczak, szef Solidarności zapewnia, że protest poparło w referendum ponad 1200 osób z 1300 głosujących. Dodaje, że strajk podjęła większość pracowników ze wszystkich zakładów spółki: w Bolechowie, Środzie Wielkopolskiej, Kijewie, Poznaniu i Murowanej Goślinie. Inaczej widzi sprawę zarząd – zdaniem szefów firmy strajk poparła mniejszość, a produkcja jest kontynuowana, choć z trudnościami.

Protest wsparli miedzy innymi posłowie Nowej Lewicy: Katarzyna Ueberhan, Agnieszka Dziemianowicz – Bąk, Adrian Zandberg i Maciej Konieczny. Przyjechali od rana wspierać strajkujących.

fot. Twitter Adriana Zandberga

– Duże firmy, takie jak Solaris, mają rekordowe zyski. Czas, żeby podzieliły się z pracownikami! – napisał na Twitterze Adrian Zandberg, który pojechał wspierać protestujących. Agnieszka Dziemianowicz – Bąk wyliczyła, że pracownicy Solarisa stracą w tym roku na inflacji równowartość jednej pensji.

Krytycy tego stanowiska zwracają uwagę, że trzy lata temu firma zanotowała straty, których do dzisiaj nie odrobiła. Wytykają też posłom regularne podwyżki własnych wynagrodzeń.

Związkowcy domagają się dodatkowych 800 złotych: 400 miało być wypłaconych w zeszłym roku, 400 w tym. Zarząd zgodził się na pięcioprocentowe podwyżki, nie mniej niż 270 złotych. Więcej mieliby dostać pracownicy bezpośrednio produkcyjni. Na to nie godzą się związkowcy, widząc w takim podziale pieniędzy dzielenie skłócanie załogi.

Strajk poparł Ogólnopolski Związek Zawodowy “Inicjatywa Pracownicza”. Oto fragment oświadczenia IP: “Żyjemy w czasach, w których nierówności społeczne osiągają niespotykaną dotąd skalę. Najbogatsi pławią się w luksusach, z roku na rok zmuszając nas do zaciskania pasa jeszcze bardziej. Pracujemy coraz dłużej, a nasze zarobki ledwo starczają na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Cierpimy nie tylko my, ale i nasi bliscy. Mówią, że to nasza wina, bo jesteśmy tylko robotnikami, a robotnicy nie zasługują na wiele. My pytamy: czym będziecie jeździć, jeśli nie wyprodukujemy wam autobusów? Co będziecie jeść, jeśli nie wyprodukujemy wam jedzenia? W czym będziecie chodzić jeśli, my – robotnicy, nie uszyjemy wam odzieży? Dobrze wiemy, jak wiele jesteśmy warci. Wiemy, ile zysków i jakie fortuny przynosimy przedsiębiorcom. Wiemy, że bez naszej pracy ich biznesy byłyby niczym. 5% podwyżki, w tych warunkach, to jedynie ochłapy. Dlatego mamy nadzieję, że wywalczycie płace, jakich żądacie. One się Wam należą“.

darp

[poll id=”81″]

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *