Mam coraz gorsze zdanie o polskich kierowcach, i nie sądzę, by wynikało to z uprzedzeń. Wystarczą fakty pomnożone przez liczbę samochodów.
Od szóstego grudnia mamy nowe przepisy – zobowiązujące zmotoryzowanych do jazdy na suwak i tworzenia korytarzy życia. Dobrze, że wreszcie, gorzej, że trzeba było aż regulacji ustawowych.
Zasady, które w tak zwanych cywilizowanych krajach wynikają po prostu z empatii i dobrego wychowania, u nas muszą być narzucone odgórnie, a ich nie przestrzeganie zagrożone mandatem.
O ile jeszcze korytarze życia były w Polsce praktykowane wcześniej, jazda na suwak za nic nie mogła się przyjąć „Ja mam ustąpić? takiego.. Z drogi, śledzie, bo król jedzie” Nawet, jeśli władca sam się koronował.
Nie szkodzi, że gdyby kierowcy zasady tej przestrzegali, wszyscy dojechaliby do celu szybciej i sprawniej. A tak stoją jak kołek wbity w ziemię.
Niestety, wśród oczekiwanych regulacji zabrakło bezwzględnego pierwszeństwa dla pieszych na pasach. Dopóki ten przepis nie zostanie wprowadzony, ludzi będą na pasach ginąć jak muchy, a kierowcy bezczelnie łgać, że to pieszy wtargnął przed maskę. Szczególnie, że świadków zazwyczaj brakuje, a jeśli nawet są, to prawie nigdy nie chcą zeznawać.
Wiem, że piszę o tym już po raz któryś. I będę pisał do znudzenia, tak długo, jak będzie trzeba.
Na przeciętnego polskiego kierowcę marchewka nie działa. Potrzeba, niestety, tęgiego kija.
Darek Preiss
Czytaj o nowych przepisach:
[…] Raczej kij niż marchewka […]