Przykro pisać, ale w 2019 roku Poznań zrobił mniej niż minimum dla poprawy jakości powietrza, a żadne wymyślne tłumaczenia prezydenta Jaśkowiaka i zaklinanie rzeczywistości nie zmieniają stanu rzeczy.
Totalna klapę zaliczyła ex wiceprezydent Kierzek-Koperska, mimo auto peanów na swoja cześć. W 2019r. było mniej więcej tyle samo dni z fatalną, nienormatywna jakością powietrza co w poprzednich latach (53 dni z przekroczeniem dobowych norm pyłów PM10). Jedynymi sojusznikami Miasta okazała się przyroda (ciepła zima) i pandemia. Czynniki, które zmniejszyły smog pierwszej połowy A.D. 2020.
Ale jak pokazują ostatnie badania ( no, tego by się nikt nie spodziewał !) jest coraz większe zanieczyszczenie powietrza od pracowników pozostających w domu. Przynajmniej w Anglii, wg Rogera Harrabina, analityka środowiska BBC.
Pisze on, że zanieczyszczenie powietrza w dużych miastach uwolnionych z lockdownu może wzrosnąć, ponieważ tak wiele osób pracuje w domu. Spalanie gazu w bojlerach jest głównym źródłem lokalnego zanieczyszczenia, odpowiadając za 21% całkowitej emisji NOx w całym Londynie. Modelowanie komputerowe przewiduje, że użycie boilerów wzrośnie o 56% tej zimy z powodu zmieniających się wzorców pracy w dobie koronawirusa.
Raport zakłada, że biura pracownicze będą nadal ogrzewane dla personelu nadal potrzebnego w miejscu pracy. Zakłada się również, że emisje NOx z samochodów pozostaną mniej więcej takie same, ponieważ chociaż mniej osób jedzie do biura, wiele z nich korzysta z samochodów, podczas gdy wcześniej korzystali z autobusów lub pociągów.
Póki co Poznaniowi sprzyja pogoda oraz kompletny brak monitoringu zanieczyszczenia powietrza tlenkiem azotu zwłaszcza wzdłuż głównych traktów miejskich, przy których było nie było mieszka wielu ludzi i zlokalizowane są szkoły i przedszkola. No i ignorancja ludzi i mediów, którzy jeśli zwracają uwagę na jakość powietrza to tylko poprzez wskaźniki zawartości pyłów PM 10 czy ewentualnie PM 2,5 w m3 powietrza.
Wiesław Rygielski