czwartek, 25 kwietnia

Palacza, czyli dobry przykład

Fot. D. Preiss

Renowacja tej ulicy trwała wiele miesięcy. Uważam jednak, że warto było poczekać. Ulica jest dzisiaj bez porównania ładniejsza, bezpieczniejsza i wygodniejsza niż przed rozpoczęciem prac. Wystarczy zresztą porównać część wyremontowaną, od Grunwaldzkiej do Podchorążych, z pozostałym odcinkiem.

Trudno ukryć, że najlepiej wygląda teraz fragment najbliżej wylotu w Grunwaldzką, ale też tam zachowały się stare drzewa. Ogromne znaczenie miało jednak położenie nowego chodnika, uporządkowanie terenu i zabezpieczenie trawników przed parkowaniem. Słupki, które zastosowano wydają się dość masywne, co powinno co najmniej utrudnić ich dewastację.

Ciekawym rozwiązaniem jest wyniesienie chodnika nieco ponad poziom gruntu tam, gdzie korzenie drzew zapuściły się pod ulicę. Czas pokaże, jak się to sprawdzi, bo miejsc, gdzie występują podobne problemy jest w Poznaniu bez liku.

Fot. D. Preiss

Konsekwentne zastosowanie wyniesionych skrzyżowań bardzo uspokoiło ruch, dzięki czemu można dzisiaj bez nerwów przekroczyć jezdnię albo jechać nią na rowerze. Nie ma potrzeby ewakuować się na chodnik. Warto wspomnieć, że jednym z założeń remontu ulicy było właśnie uspokojenie ruchu, choć przecież nie jest to uliczka osiedlowa.

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to projektant mógłby przewidzieć zebrę po obu stronach skrzyżowania. Tendencja do redukowania liczby przejść przez jezdnię jest rodem z zupełnie innej epoki. Nie wątpię, że przechodnie i tak wybiorą krótszą drogę na szagę, zamiast obchodzić skrzyżowanie dookoła, ale akurat tutaj nie powinno to być dla nich niebezpieczne.

Fot. D. Preiss

Na ulicy nareszcie pojawiła się mała architektura w postaci koszy na śmieci, ławek i stojaków rowerowych. Te ostatnie wykonano w postaci solidnych ram, do których można przypiąć cały jednoślad, a nie tylko przednie koło. Stojaki wkomponowano pomysłowo w dostępną przestrzeń, na przykład w miejsce obok skrzynki energetycznej.

Ławki projektant ustawił przodem do chodnika a tyłem do jezdni, co jest w Poznaniu nowością bardzo pożądaną. Dotąd ławki stawiano frontem do ulicy, a przecież nie chodzi o to, by przechodzień gapił się na asfalt i samochody. Na Palacza siedzący ma z ławeczek widok na ogrody i domy. Całości dopełniają posadzone pomiędzy chodnikiem a jezdnią rozmaite kwitnące rośliny. Dosadzono też drzewa tam, gdzie ich brakowało.

Od razu można zauważyć, przed jakimi posesjami przed remontem rozjeżdżono trawnik w klepisko i zamieniono w dziki parking. Dotyczy to przede wszystkim działek, gdzie na parterach i w przyziemiach funkcjonują sklepy.

Drogowcy usankcjonowali istniejący stan rzeczy przez co miejsca te wyróżniają się wyraźnie na niekorzyść: Nie ma zieleni, a istnienie parkingów oznacza tam brak słupków blokujących. Zastanawiam się, dlaczego? Czy nie można było wymusić na kierowcach, by nie wjeżdżali na chodnik?

Fot. D. Preiss

Jak można było przypuszczać, kierowcy parkują tarasując pół chodnika. Założę się, że w tych miejscach płytki niedługo będą nadawały się do wymiany.

Podsumowując, renowacja ulicy Palacza wydaje mi się jedną z ciekawszych w Poznaniu i przeprowadzonych najbardziej konsekwentnie. Mimo drobnych niedociągnięć, może być wzorem dla innych, podobnych inwestycji.

Przebudowę ulicy, na odcinku około 750 metrów wykonały Poznańskie Inwestycje Miejskie, ze środków własnych miasta Poznania. To jedno z większych takich przedsięwzięć o zasięgu dzielnicowym. Prace przeprowadzono między listopadem 2018 a lipcem tego roku.

Zobacz galerię zdjęć:

Fot. D. Preiss

Darek Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *