czwartek, 18 kwietnia

Nie chcą pod ziemię jak szczury

fot. Darek Preiss

W niecodzienny sposób obchodziła wczorajszy Światowy Dzień bez Samochodu grupa poznańskich pieszych, która postanowiła przypomnieć rządzącym miastem, że jedna z najważniejszych ich spraw, w samym centrum miasta, wciąż nie jest załatwiona.

Od remontu ronda minęło ponad pół dekady, piesi wciąż jednak muszą przechodzić rondem pod ziemią, mimo, że rowerzyści mają możliwość przejechania górą. Przy czym chodzi dokładnie o te same relacje.

Takie rozwiązanie to nic egzotycznego – w krajach Europy Zachodniej odchodzi się od spychania pieszych pod ziemię. Sposobów, jak to technicznie załatwić, jest sporo.

Wprawdzie po remoncie Kaponiery przejście podziemne zostało zaopatrzone w windy i ruchome schody, jednak buble wówczas zamontowane częściej nie działają niż działają, w dodatku służą one niektórym mieszkańcom i ich psom jako toalety.

Władze miasta stosują tu spychologię, a konkretnie – taktykę odwlekania sprawy ad calendas greacas. Niby nie obiecują, że przejścia w poziomie jezdni powstaną, ale też nie wykluczają takiego rozwiązania. I cisza, a lata mijają.

Mieszkańcy postanowili więc wziąć sprawy w swoje ręce: w środowe popołudnie, doprowadzeni do ostateczności, zdecydowali się na akt obywatelskiego nieposłuszeństwa – pokonywali rondo górą, wzdłuż istniejących dróg rowerowych.

Początkowo odniosłem wrażenie, że protest, a właściwie jego zorganizowany, na kształt flash moba, charakter, mało kto zauważył. Było jednak inaczej. Już po proteście rozgorzała dyskusja na fotach internetowych, także w poznańskich mediach.

fot. Darek Preiss

Od razu zareagowała drogówka. Ustami rzecznika policji Andrzeja Borowiak pozwoliła sobie na połajanki pod adresem nieodpowiedzialnych, zdaniem tej służby, pieszych.

Protest skomentował też Miejski Inżynier Ruchu. Niestety, nie są to dobre wieści dla użytkowników własnych nóg: – Utworzenie przejść naziemnych w rejonie ronda nie jest możliwe bez znaczącej przebudowy infrastruktury oraz zmiany programów sterowania.

Z uwagi na kluczowe znaczenie skrzyżowania dla układu komunikacji zbiorowej miasta i płynności znacznego ruchu samochodowego, a także występujące już obecnie trudności z zapewnieniem płynności przejazdu wszystkich prowadzących przez rondo linii tramwajowych i autobusowych, należałoby podchodzić ostrożnie do wszelkich zmian programów sygnalizacji – mogłoby to wpływać negatywnie na realizację priorytetów i punktualność komunikacji zbiorowej w tym rejonie – powiedział Łukasz Dondajewski.

Po raz kolejny okazało się, że najważniejsza jest tak zwana święta przepustowość, z lekkim – niczym listek figowy – akcentem na punktualność komunikacji publicznej, jakby to autobusy i tramwaje tworzyły zatory na rondzie. Do sprawy będziemy wracać.

Darek Preiss

[poll id=”60″]

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *