sobota, 20 kwietnia

Miejska mobilność pod lupą mieszkańców

Fot. Ela Preiss

Rozpoczęły się zapowiadane konsultacje na temat nowej polityki mobilności dla Miasta Poznania. Nowy dokument ma zastąpić dotychczasową politykę komunikacyjną, będącą zresztą martwym dokumentem. Może nowy będzie miał więcej szczęścia.

Jak rzadko w Poznaniu, tym razem rozpoczęto od właściwiej strony, czyli od zapytania mieszkańców, jak ich zdaniem miejska mobilność miałaby wyglądać. Do pierwszego etapu konsultacji mógł się zgłosić każdy.

Trzy grupy robocze przez ponad dwie godziny identyfikowały poszczególne problemy, decydowały też, jaki priorytet nadać kolejnym sprawom do załatwienia.

Dominowały sprawy związane z dostępnością komunikacji miejskiej, parkowania, ujawnił się poważny konflikt pomiędzy pasażerami autobusów i tramwajów walczących o tę samą przestrzeń w mieście, której dla wszystkich jest za mało.

Sprawy do załatwienia podzielone zostały na zjawiska pożądane (oznaczane kolorem żółtym), zdecydowanie niepożądane (kolor czerwony) i problemowe (kolor niebieski).

Jako odrębna grupa zagadnień pojawiła się kwestia zieleni w mieście, której jest za mało, jest też wypierana, zwłaszcza ta przyuliczna, przez miejsca parkingowe.

Co różni Poznaniaków?

Różnica zdań dotyczyła między innymi tego, czy zwiększać czy też zmniejszać liczbę miejsc postojowych. Zwolennicy tego drugiego trendu argumentowali, że mniej takich miejsc to mniejszy ruch samochodowy w mieście, co z kolei bezpośrednio wiąże się ze smogiem – w wielkich miastach zjawisko to jest powiązane z ruchem ulicznym w sposób aż nadto wyraźny. Smog był zresztą jednym z wiodących tematów.

Ogromnym problemem jest dzikie parkowanie – można powiedzieć, że przez poznańskie chodniki i trawniki przebiega linia frontu: o tę samą przestrzeń rywalizują piesi i kierowcy, choć tym ostatnim często wydaje się, że nie ma sprawy.

Z tym wiążę się zbyt mała aktywność służb powołanych do utrzymania porządku  – wielu uczestników warsztatów to zauważyło.

Wśród uczestników była spora grupa rowerzystów – oni zwracali uwagę przede wszystkim na to, o czym mówi się w mieście od dawna – drogi rowerowe budowane są ad hoc, przy okazji różnych inwestycji w różnych częściach miasta, daleko im wszak do spójnej sieci. Niektóre odcinki są też fatalnej jakości i źle oznakowane.

Wśród kwestii bardzo szczegółowych znalazły się między innymi: likwidacja wieloetapowych przejść dla pieszych, zbyt rzadkie stosowanie stref zamieszkania na osiedlach, czy ograniczanie prędkości.

Wśród uczestników warsztatów wyraźnie przeważyła opcja, że uprzywilejowaną pozycję, podobnie jak w poprzedniej (nie realizowanej!) polityce transportowej powinien mieć transport publiczny.

Fot. Ela Preiss

Mieszkańcy, sprzeczający się ze sobą o udział poszczególnych środków transportu w ogólnej puli byli w zasadzie zgodni, co do tego, że miasto powinno zostać wyłączone z ruchu tranzytowego, spornym pozostało, jak to uczynić.

Tematem, który wykracza poza ramy miasta okazała się potrzeba stworzenia kolei aglomeracyjnej z prawdziwego zdarzenia, łączącej centrum Poznania z miejscowościami dookoła. Kolejna sprawa, o której mówi się od lat, ale prace idą w ślimaczym tempie.

Mobilność bez granic

W ogóle, sporo uczestników zwróciło uwagę na słabość nowej polityki mobilności – jako dokument, który ma być pod koniec roku przyjęty przez Radę Miasta obowiązywać będzie tylko na terenie Poznania, a problemy komunikacyjne dotyczą całej aglomeracji jako funkcjonalnie spójnego organizmu, gdzie poszczególne zjawiska nic sobie nie robią z granic administracyjnych.

Może zbyt mało uwagi poświęcono dostępności komunikacji dla osób niepełnosprawnych – na Sali nie było nikogo z dysfunkcją wzroku czy narządów ruchu.

Fot. Ela Preiss

W pierwszym etapie pracowano metodą burzy mózgów – teraz prowadzący warsztaty opracują jej rezultat, a kolejne spotkanie uczestników konsultacji odbędzie się za kilka tygodni.

darp

Zobacz galerię zdjęć:

Fot. Ela i Darek Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *