sobota, 20 kwietnia

Lepiej późno, niż wcale

Grafika: PIM

Zapowiadana przebudowa skrzyżowania ulic Święty Marcin, Towarowej i Alei Niepodległości ma znaczenie dla komunikacji w całym mieście, którego nie sposób przecenić. Realizacja tych zamierzeń może przede wszystkim ułatwić życie mieszkańcom nie tylko podczas remontów, które zdarzają się co roku, ale i w czasie licznych awarii wyeksploatowanej sieci tramwajowej.

Poznaniacy zapewne pamiętają zamieszanie związane ze zmianami tras tramwajowych podczas remontu Kaponiery. Tramwaje, z wyjątkiem numerów kursujących Hetmańską, praktycznie kręciły się w kółko – nie było mowy, by przejechać przez centrum z jednego końca miasta na drugi bez przesiadki.

Najważniejszy punkt w mieście

Mści się archaiczna struktura poznańskiej sieci tramwajowej, gdzie niemal wszystkie linie zbiegają się w jednym punkcie.

O ileż łatwiej byłoby zaplanować trasy objazdów, gdyby już wówczas istniał prawoskręt łączący linię tramwajową w Towarowej z ulicą Święty Marcin, w stronę centrum.

Ta łącznica powinna zostać wybudowana już wiele lat temu, co jest jasne dla każdego choć trochę zorientowanego w funkcjonowaniu komunikacji szynowej. Można bez przesady powiedzieć, że zaniechanie w tej kwestii, obciążające głównie administrację prezydenta Ryszarda Grobelnego, rządzącego przez cztery kadencje, kosztowało miasto i mieszkańców sporo pieniędzy, nerwów i innych problemów.

Myślę, że gdy inwestycja zostanie ukończona, Poznaniacy prędko pozytywnie odczują jej efekty. Bo awarie i remonty zdarzają się, i będą.

Na marginesie warto zauważyć dobrą tendencję: projektanci przestają się bać przejść dla pieszych w poziomie, czego przykładem jest projekt „zebry” pomiędzy Akademią Muzyczną a Collegium Minus UAM. To przejście też powinno funkcjonować od dawna, by nie zmuszać pieszych do chodzenia w kółko.

Drugim, leżącym o rzut kamieniem od strategicznego skrzyżowania punktem jest ulica Ratajczaka. Także tam koncepcja budowy linii tramwajowej, najkrótszego połączenia centrum z Wildą i Dębcem, „dojrzewała” przez dziesięciolecia. W tych samych czasach, kiedy miastem rządził  Grobelny. Tramwaje do dzisiaj przebijają się przez krętą i wąską Strzelecką. Właściwie, jedyne, co udało się zrobić, by do sieci tramwajowej w centrum wnieść choć trochę logiki, była budowa trasy przez Podgórną Most Św. Rocha i Kórnicką w stronę prawobrzeżnej części miasta.

Powoli, ale do przodu

Poznaniacy momentalnie odczuli tę zmianę, skokowo poprawiającą komunikację tramwajową, choć przed budową linii kierowcy sarkali, że Podgórna latami wykorzystywana jako tranzyt, zostanie dla nich zamknięta.

Mam wiele zastrzeżeń co do spójności polityki komunikacyjnej obecnego prezydenta, funkcjonującego według zasady „panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”. Trudno nie dostrzec, że zapowiadana przez niego polityka preferencji dla komunikacji zbiorowej, pieszych i rowerzystów jest w dużej mierze stopowana przez motoryzacyjne lobby, wyjątkowo w Poznaniu silne.

Ale dość marudzenia. Uważam, że zmiany planowane na najbliższe lata w rejonie ścisłego centrum, z równoległymi planami jak przebudowa dziedzińca Zamku Cesarskiego, okupowanego dziś przez parkujące samochody, rewolucyjnie poprawią jakość życia w centrum.

Zakończone obecnie prace na Świętym Marcinie czy przebudowa ulicy Taczaka to wyraźna, ale zaledwie zapowiedź zasadniczych zmian.

Gdyby tylko to się udało, Jacek Jaśkowiak zapisze się w historii Poznania jako prezydent, który uczynił to miasto bardziej ludzkim. Warto było na niego głosować.

Grafika: PIM

Darek Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *